Fot. K. Stencel |
***
Ustawa powszechnie zwana Lex Ardanowski (niech potem się wstydzi) to stan wojenny w lesie. Strzelanie z tłumikiem, strażacy, policjanci, strażnicy miejscy i wojskowi to zwiększenie niebezpieczeństwa w Łowisku i znaczące utrudnienie kontroli przez Łowczego KŁ, oraz… dalsze rozprzestrzenianie wirusa.
Uświadommy sobie wreszcie, że ASF nie roznoszą dziki, ASF rozprzestrzeniają przede wszystkim ludzie, inspirowani i kierowani przez niekompetentne jednostki, czasem jednostki amoralne.
Ktoś, kiedyś za to będzie musiał zapłacić i oczywistym jest, że ofiarami tej wojny będą myśliwi. Już dzisiaj płacimy cenę niemałą, cenę złego stereotypu myślistwa w mentalności społecznej. Jutro zostaniemy obciążeni wagą moralną odpowiedzialności za to, czego nie jesteśmy winni.
KJ Lesiński
2020.01.23
***
Sulmin 2019.12.31
Byłoby niemądrym, gdyby człowiek w średnim wieku, w jakim jestem ja, idąc do szpitala na niebłahą operację wykluczał zdarzenie niepożądane. Dlatego to, co chciałem powiedzieć znacznie później powiem teraz.
Nie tylko do tych, co do mnie dzwonią i rozmawiają na temat wyborów prezesa Koła w 2020 roku
Moi drodzy, nie ulegajmy stereotypom i autorytetom, odrzućmy koterie, sympatie i antypatie. Pamiętajmy, los Koła jest ważniejszy od naszych małych ambicji. Rozejrzyjmy się i pomyślmy.
Nie wybierajmy tego kto bardzo chce zostać prezesem, bo to z reguły człowiek, który będzie przedkładał uznanie, dyplom, czy złotą blaszkę dla siebie nad interes Koła.
Namówmy i wybierzmy kogoś, dla którego funkcja prezesa będzie służbą na rzecz Koła, czyli służbą dla nas, kogoś kto potrafi powiedzieć „nie” i podjąć decyzję niepopularną, jeżeli to będzie w interesie Koła. Kogoś kto będzie politykiem, ale jak trzeba też wojownikiem.
Wybierzmy kogoś kto w tych trudnych czasach, a przyjdą trudniejsze, wspólnie z nami potrafi Koło OGAR poprowadzić i rozwijać dalej.
Jeżeli w obecnych warunkach wybierzemy źle, przypadnie nam smutna rola grabarzy Koła.
Tako rzecze Wam Dziadek Lesiński
Paweł, nie wiem czy będziesz zadowolony, ale w jakiejś mierze możesz się czuć współautorem powyższego tekstu, dziękuję.
Koleżankom i wszystkim Kolegom w Nowym Roku 2020 życzę samych dobrych, kolorowych zdarzeń.
***
Polowanie z użyciem tłumika, to jeszcze jeden pomysł idioty, w którego rękach, niestety, znalazła się władza.
Krzysztof Janusz Lesiński
Pełen podpis, gdyby ktoś chciał mnie pociągnąć do odpowiedzialności za naruszenie ochrony danych osobowych, bo przecież już takie sugestie w naszym Kole były.
2019.12.29
***
Nie czekając na wiosnę Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi ogłosiło masowy odstrzał dzików, co ma pomóc w zwalczaniu afrykańskiego pomoru świń (ASF). Eksperci – nie tylko ekolodzy – każą się ministrowi puknąć w głowę, bo nawet wybicie polskich dzików do nogi nie zatrzyma zarazy.
NIE/2 2019, 11 – 17 stycznia 2019
2019.01.17
***
“w SIECI HISTORII”, nr 1, styczeń 2019
2019.01.14
***
Przed laty Kazik Zabrocki, prezes KŁ BÓR 38, który czasem u nas poluje, zasiedlił u siebie daniela. Obecnie ma nawet białego, któremu z rodziną zrobił zdjęcie Zbyszek Miśkiewicz – w okolicach Klonowic w Borach Tucholskich, gdzie ma dom, który, nie chwaląc się, kiedyś mu znalazłem.
2018.12.19
***
POLOWANIE ZBIOROWE, OBWÓD 19, 1-2.12.2018
SOBOTA
Fot. KJ Lesiński
Uczestnicy: – myśliwi 23, nagonka 5, psy 8. Pokot: – 1. łania, 3 cielaki, 5 dzików, 2.sarny kozy. Król Polowania – Piotr Kieczeń (łania, cielak, dzik).
NIEDZIELA
Fot. KJ Lesiński
Z OBIEKTYWU ANDRZEJA SOSIŃSKIEGO
(ale z innego polowania)
Uczestnicy: – myśliwi 23, nagonka 4, psy 8. Pokot: – 1 byk, 1. łania, 16 dzików, 2.sarny kozy. Król Polowania – Artur Biernat (4 dziki).
W sobotę pierwsze 3 mioty bardzo źle rokowały, bo były bezgłośne – ani jednego strzału. Polowanie, jak zwykle, prowadził Jurek Liszniański, i jak zwykle skutecznie. Efektywna współpraca z Arturem Biernatem stała się już elementem stałym na polowaniach w obwodzie 19. I chyba nie tylko na polowaniach.To bardzo dobrze.
W OSTATNIM PĘDZENIU (NIEDZIELA) STAŁEM NA KOŃCU MIOTU – OD STRONY POLA – I Z ROZPACZĄ PATRZYŁEM NA PNIE ŚWIEŻO ŚCIĘTYCH, ZDROWYCH DĘBÓW, CO NAJMNIEJ 200. LETNICH. DOPIERO CO ROSNĄCYCH SAMOTNIE NA SKRAJU LASU. GŁUPOTA, CZY KOMERCJA LP? TA ZBRODNIA POWINNA BYĆ PRAWNIE ŚCIGANA, WIĘC MOŻNA OCZEKIWAĆ, ŻE PREZES KOŁA ZAJMIE STOSOWNE STANOWISKO W TEJ SPRAWIE. ŁOWCZY TE PNIE TEŻ WIDZIAŁ.
KOLEGÓW MIEJSCOWYCH BARDZO PROSZĘ O WYKONANIE ZDJĘĆ DOKUMENTUJĄCYCH, BO JA, Z TEGO WSZYSTKIEGO, TAK ZGŁUPIAŁEM, ŻE TEGO NIE ZROBIŁEM, A ZDJĘCIA MOGĄ SIĘ PRZYDAĆ, JEŻELI PREZES KOŁA OGAR WYKAŻE STATUTOWĄ TROSKĘ O ŚRODOWISKO I DETERMINACJĘ.
2018.12.09
***
POLOWANIE ZBIOROWE, OBWÓD 19, 3 – 4.11.2018
Fot. KJ Lesiński
Polowanie prowadził, jak zwykle sprawnie, Jurek, a STARA po prostu mistrzowsko. Wiem bo siedziałem w kabinie – to była niezła zabawa, szczególnie gdyśmy jechali po byka Artura. Jurek STAREM wszędzie wjedzie, podjedzie, zjedzie i wszędzie się wciśnie.
SOBOTA
Uczestnicy – myśliwi 29, nagonka 7, psy 7. Pokot – 1 byk, 4 łanie, 5 dzików, 1. sarna koza, 1 lis. Król Polowania – Artur Biernat (byk i dzik).
NIEDZIELA
Uczestnicy – myśliwi 21, nagonka 7, psy 6. Pokot – 1 byk, 6 łań, 9 dzików, 1. sarna koza, 3 lisy. Król Polowania – Paweł Stormowski (2. łanie i 2 dziki – na jednym stanowisku).
Andrzej Jackiewicz wręczył dyplomy Sławkowi Dziwiszowi i Piotrowi Kieczeniowi, za oręż dzika wyceniony na brąz.
18.11.08
***
POLITYKA, 24 – 29.10.2018. Łowiectwo może być, było i jest też narzędziem polityki, na różnym szczeblu.
2018.11.07
***
NEWSWEEK, 22 – 28.10.2018. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą.
2018.11.07
***
NEWSWEEK, 22 – 28.10.2018. W przytoczonym niżej fragmencie artykułu Autorka niestety ma w pełni rację.
2018.11.06.
***
Bardzo dziękuję za liczne telefony i e-maile – reakcja na moją opinię. Niżej przytaczam odpowiedź jednemu z Kolegów, ponieważ wydaje mi się, że poszerza ona moją opinię: –
Bardzo proszę, drogi Panie JB: –
1. Dotąd nie stwierdzono u nas, nawet jednej sztuki zarażonej wirusem, więc nie ma za co dzików wybijać, jak się domagają Pana krewni i znajomi.
2. Zwierzyny się nie wybija, na zwierzynę się poluje, ściśle przestrzegając etykę myśliwską.
3. Dzik, nosiciel wirusa nie przenosi wirusa na inne. Dopiero jego padlina może być rozsadnikiem – dzik żyje kilkanaście lat. W związku z tym zamordowanie tysiąca dzików, jak leci, po to, żeby trafić – być może – na jednego zarażonego jest bezsensem. A robienie tego tak, jak się robi, jest po prostu zbrodnią. Tym bardziej, że strzelenie dzika – nosiciela, przy błędzie procedury, dopiero stanowi realną groźbę rozprzestrzenienia wirusa.
4. Sensownym byłaby, na trenach zagrożonych, permanentna inspekcja i sprzątanie padłych dzików. Sposób czasochłonny i kosztowny, ale skuteczny i sensowny.
5. I, być może najważniejsze. Ten dziczy holokaust to sprawa czysto polityczna. ASF nie jest chorobą dzików, a świń hodowlanych. Rozprzestrzenił się na dziki wskutek niechlujstwa i totalnego nieprzestrzegania procedur przez hodowców, naszych wschodnich sąsiadów i rolników polskich. Aktualnie rządząca ekipa w Polsce nie może się narazić tak poważnemu elektoratowi, jakim są rolnicy, szczególnie teraz, przed wyborami. Nie może egzekwować od rolników ścisłego przestrzegania procedur, a musi pokazać aktywność w zakresie zapobiegania ASF, więc znalazła sobie ofiarę, dzika. A rolnicy będą dalej wyrzucali padłe sztuki ze swojej hodowli – do lasu, lub za stodołę. i będą inkasowali “należności”.
6. Tej zbrodniczej rzezi sprzyja rzesza, niestety nie mała, aparatczyków i idiotów funkcjonujących na różnych szczeblach zarządzania. My na naszym szczeblu najniższym (Koła Łowieckie), gdzie funkcjonujemy, możemy i powinniśmy bezwzględnie takie jednostki eliminować, jeżeli nie chcemy być współwinnymi upadku Łowiectwa Polskiego.
7. Jeżeli naprawdę chce się zlikwidować ASF należy zacząć od HODOWCÓW I ROLNIKÓW! I to jest absolutny pewnik.
Pozdrawiam
KJL
2018.10.03
***
Na marginesie dziczej rzezi!
Polski Związek Łowiecki niszczy to, co było od wieków fundamentem i tarczą Łowiectwa – ETYKĘ ŁOWIECKĄ. Jak celebrować „Ostatni kęs”, czy „Złom” po zamordowaniu matki, która prowadzi dopiero, co urodzone warchlaki, lub tuż przed ich urodzeniem? To przecież nie będzie nawet pusty gest, to będzie szyderstwo! Jak może dzisiaj być coś niezbędne i etyczne, co wczoraj było naganne i nieetyczne?
A przecież problem wcale nie jest problemem dzików – co potwierdzają chociażby 2 ostatnie artykuły, które zamieściłem na „ze zwyżki”.
Proces rozchwiania mentalności myśliwych może się okazać procesem nieodwracalnym, tym bardziej, że w naszym gronie nie brakuje takich, którzy chętnie, a nawet nagminnie o etyce myśliwskiej zapominają, ale musieli się dotąd z tym kryć. Dotąd!
Przed kilkudziesięciu laty, gdy stawiałem pierwsze kroki łowieckie w rejonie Bergędzina, podkradając się w wysokich trawach strzeliłem dzika, który okazał się lochą z warchlakami, których w trawie nie widziałem. Do dzisiaj męczy mnie zmora biegających maluchów wokół trupa matki! Poczułem się wtedy mordercą!
Obecnie, gdy tracimy tarczę ETYKI ŁOWIECKIEJ, przeciwnikom Łowiectwa łatwo, a może nawet zasadnie głosić, że myśliwi to oprawcy bez sumienia.
Zdaję sobie sprawę, że PZŁ nie jest samodzielnym decydentem i funkcjonuje w konstelacji LP oraz określonych ministerstw, u podstaw decyzji, których leży interes grupy. Ale w końcu o wszystkim decydują ludzie, którzy mogą – jeżeli nie uniknąć zła – zło zminimalizować. Jeżeli nie w sposób formalny to chociażby przez opieszałość i przez pozorowanie – w wykonywaniu merytorycznie nieuzasadnionych, szkodliwych dla środowiska lub niezgodnych z etyką myśliwską poleceń.
Dlatego na każdym szczeblu zarządzania w strukturach PZŁ, od Zarządu Głównego po Zarządy Kół, należy wyeliminować, tak tego zwrotu chciałem użyć – wyeliminować, ludzi niesamodzielnych, nieprzygotowanych merytorycznie i nieetycznych, piastujących swoje funkcje tylko de nomine, którzy z braku kwalifikacji wykonują i będą wykonywać bez sprzeciwu najbardziej niedorzeczne rozporządzenia. Ludzi dla, których najważniejszym jest: pełnić funkcję, mieć uznanie organów wyższych i uzyskać odznaczenie, powtórzyć kadencję.
Dlatego najbliższe wybory powinny stać się czasem buntu i postawienia na ludzi niezależnie myślących, mądrych indywidualistów. Na tych, którzy będą mieli odwagę i będą chcieli Myślistwo bronić, i budować.
Bo każdy mierny i bierny członek, każdego szczebla zarządzania stanowi dla PZŁ ogromne zagrożenie. Dla Związku i dla stanu zwierzyny w naszych obwodach.
Czy ja namawiam do niesubordynacji? Nie, namawiam do aktywności, bo dotąd aktywność wykazują głównie ci, którzy próbują osiągnąć jakiś cel własny i często go osiągają. Cel, który nie zawsze idzie w parze z interesem społeczności, jaką jest gro członków PZŁ.
Ponadto nie należy mylić pojęcia służalczości z pojęciem służebności. Służalczość to zamknięcie oczu na wartości i służenie w każdej sprawie, jeżeli to daje jakieś korzyści osobiste, nie rzadko iluzoryczne. A służebność jest wartością samą w sobie. Pisał o tym już Tacyt.
…Poczucie własnej godności jest fundamentalne tak, jak świadomość przemijania.
Wybaczcie, musiałem to z siebie wyrzucić.
Krzysztof J. Lesiński
2018.10.02
***
POLITYKA
2018.10.02
***
Fakty i Mity
2018.10.02
***
Newsweek 26.03 – 2.04.2018
2018.10.02
***
NEWSWEEK (12-18.02.2018) pisze.
2018.08.22
***
Piotr informuje i zachęca
Darz Bór
Koleżanki i Koledzy
Chciałbym się z Wami podzielić czymś, co robię dla przyszłości Łowiectwa i dobra nas myśliwych. A co moim skromnym zdaniem powinno być robione w każdej szkole, żeby ograniczyć sytuacje, które teraz w dobie Internetu i nieświadomości młodych ludzi, którzy wierzą w hasła hejtu pseudoekologów, nie zgłębiając swojej wiedzy postrzegają w nas psychopatów i morderców. A o przyrodzie i pracy, jaką wykonują myśliwi nie mają zielonego pojęcia.
Za cel stawiam sobie (na razie) uświadomienie grupy świetnych dzieciaków ze Szkoły Podstawowej w Choczewie, które uczęszczają do klasy drugiej. Są to dzieci z Choczewa i okolic, a ich rodzice są także rolnikami i pracują w Nadleśnictwie oraz w innych grupach zawodowych.
Po kursie, na który skierował mnie nasz Łowczy o tematyce “O bioróżnorodności dla przyszłości, czyli jak uczyć, że sarna nie jest żoną jelenia”, który odbywał się w Gdańsku uzyskałem certyfikat nauczania. Przedstawiciele tego kursu nie wiem czy jeszcze to prowadzą, ale na pewno nie służą żadnymi materiałami ani pomocą, o którą prosiłem. Więc postanowiłem, że zmodyfikuję trochę te wiadomości z kursu, dołożę innych, aby lekcje były ciekawe i żeby pokazać w tym wszystkim rolę myśliwego.
Pojechałem do Dyrekcji Szkoły Podstawowej w Choczewie i po przedstawieniu programu nauczania, spotkałem się z zadowoleniem i akceptacją. Do programu została mi przydzielona druga klasa z wychowawczynią Panią Izą na czele.
Aby lekcje były ciekawsze organizowane są konkursy, a nagrodami materiały edukacyjne, które udało mi się zakupić po uzyskaniu dofinansowania od naszego Zarządu w wysokości 500zł, za co jeszcze raz bardzo dziękuję. Po krótce – uczymy się, robimy karmniki dla ptaków, a ostatnio zorganizowałem sadzenie lasu, do którego doszło dzięki naszemu Koledze Leśniczemu Zenkowi w Dąbrówce. Pan Leśniczy opowiedział o lesie, udostępnił sadzonki, udzielił instrukcji, co do sadzenia oraz przygotował wspaniałe ognisko.
Te małe dzieci, w które trochę nie wierzył nasz kolega, posadziły łącznie około 250 dębów i robiły to z niezłym zapałem
Na ognisku były kiełbaski, napoje bułki, które zakupiłem z funduszu otrzymanego od Zarządu.
Dla mnie jest to fantastyczna sprawa i na pewno będę kontynuował, zachęcam innych do tego typu akcji, a w razie, czego służę pomocą.
Uśmiech tych dzieci i myśl, że robię coś, co może kiedyś zaowocować napędza mnie do działania.
Załączam kilka zdjęć z moich spotkań.
Pozdrawiam
Piotr Kieczeń
2018.04.21
***
27 marca przyleciał do Sulmina pierwszy pan Bocian i siadł na jednym z licznych gniazd. Przez pierwsze dwa dni porządkował gniazdo – wyrzucał jakieś zbędne elementy, inne przemieszczał, starannie je układając w nowym miejscu. Teraz czeka – na ogół na baczność – na swoją partnerkę. (Po czterech dniach pani Bocianowa przyleciała).
2018.03.30
***
Pierwsze żurawie w Sulminie usłyszałem 2. marca. Dzisiaj pierwszy dzień wiosny, a żurawie widuję już od wielu dni codziennie.
2018.03.21
***
Nie zawsze z Piotrem Ławrynowiczem się zgadzałem, gdy byłem prezesem, ale zawsze go ceniłem i cenię, bo to człowiek twardych zasad i dużej wiedzy, nie tylko łowieckiej. 16.03.2018 w nocy o godz.00:27 otrzymałem od Piotra SMS: –
Senat zagłosował w nocy.
– przepadły zagrody dzicze i wszystkie próby i konkursy, gdzie są żywe zwierzęta – nie ma ratunku
– wprowadzono zakaz obecności dzieci na polowaniu do 18 roku życia – nie ma ratunku
– przyjęto poprawkę o badaniach okresowych, co 5 lat – idzie jeszcze na głosowanie do Sejmu
– odrzucono poprawkę o zakazie używania amunicji ołowiowej
– przepadły kary za umyślne utrudnianie polowania
To też krzyk rozpaczy Łowczego, tym razem okręgowego. Parę dni wcześniej był tyle dowcipny co gorzki wiersz Piotra, odnoszący się do aktualnej sytuacji w łowiectwie.
2018.03.16
***
Co pisze o nas POLITYKA?
2018.02.27
***
O nas – Newsweek
2018.02.25
***
O nas – F i M nr 7,16 – 22.02.2018
2018.02.22
***
Do LZ. Panie Leszku, niestety żaden cud, żaden anioł, ani fruwający jeleń, czy sarna.
To jest typowy trop lisa sznurującego, czyli w kłusie, o czym jednoznacznie świadczą załączone wyżej Pańskie zdjęcia – lis wówczas stawia łapy parami (przednia i obok tylna, czasem na siebie zachodzą – na miękkim gruncie) i przemieszcza się po linii, a odstęp między tropami wynosi ok. 70 cm.
Ten pojedynczy odcisk (patrz zdjęcie) to odcisk łapy przedniej (większa) i tylnej (mniejsza), z przodu ślady pazurów obu łap, powstałe przy podnoszeniu łapy. Lis myszkujący (odstęp tropów 25-35 cm), w skokach (2-3 m) lub w galopie zostawia ślady wszystkich łap oddzielnie.
Przy Pańskich płotach widać jak lis je pokonuje, a jest w tym dobry.
Jeżeli liczył Pan na jakieś apanaże, czy wyróżnienie u Ojca Dyrektora – za świadectwo – to niestety, bardzo mi przykro, powyższe nawet ten dyletant Szyszko musiałby potwierdzić.
2018.02.11
***
Dla tych, którzy mordują lisy, gdy w brzuchu matki lub w norze są młode. ” …Podstawą pokarmu lisa stanowią gryzonie wyrządzające poważne szkody w gospodarce rolnej i leśnej. Sprzyja on przeto utrzymaniu równowagi biologicznej w ekosystemach. Zjadając padlinę spełnia rolę sanitarną w łowisku, a odławiając zwierzęta chore zapobiega rozszerzaniu się chorób. Krzywdząca opinia o jego szkodliwości w łowisku wskutek zjadania drobnej zwierzyny nie znajduje potwierdzenia w badaniach naukowych…” (Monografia ŁOWIECTWO, praca zbiorowa str. 215, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 1989). Podkreślenie moje.
2018.02.10
***
Co o nas piszą. Żołnierze Polskiego Związku łowieckiego urzeczywistniają rządowy program dobrej zmiany na polach i w lasach. Od kwietnia do grudnia 2017 r. zabili 250 tys. dzików. Aby wykonać tę morderczą misję, odwiedzili lasy prawie 3,5 miliona razy. Każdego dnia krwawy trud na froncie walki z dziczyzną podejmuje ok. 16 tysięcy myśliwych. Ciekawe co się stanie gdy polegnie ostatni dzik? (NIE 05/20180)
Myślę, że nad ostatnim zdaniem powinniśmy się zastanowić. (KJL)
2018.02.10
***
Popatrzcie, czy to nie cudo natury?
BADYLARKI POSPOLITE to bliskie krewniaczki myszy. Żyją w środkowej i wschodniej Europie oraz w Azji. Są maleńkie i bardzo lekkie – ważą od czterech do dziesięciu gramów, co pozwala im sprawnie wspinać się na zboża, źdźbła traw oraz polne rośliny, jak choćby krwawnik. Badylarki budują charakterystyczne kuliste gniazda, zawieszone na trawach czy niewielkich gałązkach kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią. W tych gniazdach na świat przychodzą młode, nawet cztery razy w roku. Badylarki można wypatrzyć na wilgotnych łąkach czy polach także zimą, bo zwierzątka te nie zapadają w sen.
2018.01.29
***
Polowanie 06-07.01.2018. Byłem tylko w sobotę, pierwszy dzień polowania.
Fot. KJ Lesiński
2018.02.05
***
O heraldyce, bobrach… i nie tylko
2017.12.05
***
Polowanie 25 – 26.11.2017, obwód 19. Sobota, I dzień polowania: – 24 myśliwych, 11 nagonki i psy. Pokot – cielę, 7 dzików. Dobre flaki. Król Polowania – Maciej Rogóyski. Niedziela, II dzień polowania: – 16 myśliwych, 11 nagonki i psy. Pokot – Byk szpicak, łania, 7 dzików, lis. Król polowania – gość, Andrzej Sosiński, który uraczył uczestników polowania świetnie uwędzonym pstrągiem. Polowanie prowadził Jurek z efektywną pomocą Artura. Dobra praca psów.
Większość zdjęć musiałem odrzucić, ze względu na warunki pogodowe w jakich je wykonywałem – deszcz.
Fot. KJ Lesiński
Dwóch prominentnych członków naszego Koła zwróciło mi uwagę – przyznaję, w sposób nader delikatny – że nie powinienem drażnić wrogów myślistwa fotografiami pokotów. Jeden z nich konsekwentny, bo w zeszłym roku z tych samych powodów, jako prowadzący polowanie odmówił mi podanie ilości uczestników polowania. Cóż za brak wyobraźni! Co? Dzisiaj będziemy ukrywać pokoty, jutro twierdzić, że nie strzelamy do zwierzyny, a pojutrze? To nie dobrze, że liderzy naszego Koła tak myślą.
Siła myślistwa leży w jego wielowiekowej historii, kultywowaniu tradycji, ceremoniałów myśliwskich i rygorystycznym przestrzeganiu myśliwskiej etyki. A „wstydliwe uprawianie myślistwa” jest nie tylko oznaką nie zrozumienia tego, ale przede wszystkim oznaką słabości i najprostszą drogą do przegranej.
Na obecnym etapie cywilizacji ingerencja człowieka w regulację stanu zwierzyny jest niezbędna, a myślistwo stanowi niebagatelną część gospodarki narodowej, więc nie dajmy się wpędzić w kompleksy, naszych oponentów pytajmy co jedzą i proponujmy im wizytę w ubojni.
Z mojego bloku adresowego wykreśliłem Pawła Zdanowskiego, który poinformował mnie, że nie życzy sobie otrzymywać ode mnie jakiejkolwiek poczty – zrobiłem to bez specjalnego żalu.
Każde tego rodzaju życzenie uszanuję ze zrozumieniem.
Dodałem natomiast Karola, bo przecież nadal jest członkiem Koła, o ile wiem. Jeżeli usunięto go z bloku adresowego świadomie i celowo to trudno nie oceniać tego, jako czyjąś taką sobie “ludzką drobną małostkowość”.
2017.12.03
***
W moich szpargałach znalazłem pobazgrany artykuł z któregoś z wcześniejszych numerów tygodnika NIE. Myślę, ze warto się z nim zapoznać.
2017.11.14
***
Zobaczcie AMIRA Jacka Bielawskiego – na konkursie w Chełmie (13.10.2017). Co za dynamika, co za pasja i uroda.
Fot. M. Stempkowski
2017.10.17
***
Fryderyk Nietzsche (1844-1900) pisał „Zaklinam Was bracia. Pozostańcie wierni Ziemi i nie wierzcie tym, co wam o nadziemskich mówią nadziejach.”, Zarząd milczy, ja krzyczę: –
Nie słuchajmy ludzi złych, głupich i niekompetentnych, strojnych w szaty funkcji. Zawierzmy rozumowi i swojemu Człowieczeństwu. Nie poddawajmy się prawom amoralnym. Nie zabijajmy ciężarnych matek, nie zabijajmy matek prowadzących.
Nie pozwólmy, żeby zamieniano nas, myśliwych w rzeźników. Nie polujmy z noktowizorami i z optycznymi urządzeniami termowizyjnymi. Kultywujmy prastarą sztukę łowiecką, dajmy zwierzynie jakąś szansę, nie zamieniajmy lasu w sklep mięsny.
Pamiętajmy, że realizowanie czynów nieetycznych, nawet aktualnie dozwolonych przez decydentów, nie zwalnia nas z odpowiedzialności moralnej i kiedyś będzie nas to bolało, bardzo. Nie dotyczy to oczywiście natur o strukturze pierwotnej.
Gospodarzmy w naszym Kole tak, żebyśmy mieli, na co polować również za parę lat, my i ci, co przyjdą po nas. A jest to możliwe, nawet w warunkach obecnych, obłędnie nieetycznych, już nawet nie przyzwoleń, a nakazów.
Bądźmy etyczni i mądrzy. Nie aprobujmy tych z naszego grona, którzy powinni pracować w ubojniach, a nie uprawiać sztukę łowiecką.
Pokładam jeszcze nadzieję w Jurku L.
Niżej artykuł, który polecam (Polityka nr 34, 23.08 – 29.08.2017).
KJ Lesiński
2017.10.03
***
Piękne zdjęcia z książki PRZYRODA POLSKA – Jadwiga Knaflewska, Michał Siemionowicz
Fot. Tadek Szurowski
Fot. KJ Lesiński
Nie raz widziałem błyskawicę tęczy zimorodka nad nurtem Wdy. To mój ukochany ptak, tak piękny w ubarwieniu, jak niezgrabny w formie. Mam go w sercu, w akwareli i w brązie.
To cud, Tadek, że tak go podszedłeś, bo mnie z półki bibliotecznej było łatwo.
Obok zimorodka w brązie czaszka bobra, którego przed laty znalazłem na wyspie przy Lorbasówce. Skóra była już w kiepskiej formie, więc wziąłem głowę z siekaczami jak brzytwy. Bóbr ważył tyle, co dwie sarny – 38 kg. Wiele razy, gdy brodziłem z muchą po Wdzie byłem nos w nos z bobrem, a raz omalże dostałem zawału serca, gdy za moimi plecami uderzył kielnią w wodę.
2017.09.24
***
Portret ministra („NIE”, 34/2017)
Nie mam szacunku do ministra Szyszko, uważam, że jest człowiekiem toksycznym, który z Bogiem na ustach dewastuje polską przyrodę. Mam też wątpliwości, co do jego kompetencji, nie mam, co do jego stanu, nawiedzenia.
Pomimo tego jego portret w „NIE” (Krzysztof Olejnik) jest chyba trochę przesadzony, chociaż jakoś mnie to nie bulwersuje.
2017.09.16
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
Prośba, do wszystkich Koleżanek i Kolegów. Co roku w sierpniu, gdy w Lorbasówce zakwitał piołun (Artemisia absynthium) robiłem piołunówkę tucholską, czyli po prostu absynt, którym kiedyś obficie raczył się uwielbiany przeze mnie Amadeo Modigliani (1884-1920) i współcześni mu artyści. Absynt uzależniał, niszczył zdrowie, ale nie niszczył talentu ani intelektu, a może nawet wręcz przeciwnie.
Niestety Krzysiek, mój sąsiad i opiekun Lorbasówki wiosną tego roku rosnący piołun skutecznie wykarczował i myślałem, że w tym roku piołunówki nie będzie. Aż parę dni temu zaledwie 30 m od domu w Sulminie odkryłem u sąsiada olbrzymi krzew piołunu (przesadzę go), wiec absynt będzie.
Gorzej z wyśmienitą i oryginalną nalewką z ałyczy, bo moje drzewo, gdy bardzo obficie kwitło, nie zniosło przymrozku, więc owoców nie ma. I tu właśnie prośba, jeżeli ktoś natknie we wrześniu, w łowisku, na ałyczę obsypaną złotymi śliweczkami, proszę o informację. Zrewanżuję się Krzysztofówkami, czyli moimi nalewkami.
2017.08.22
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
2017.08.21
Drodzy Koledzy.
Początek sezonu polowań na byki wraz z jego emocjami uzmysłowił mi, że błędnie interpretowałem zasady zapisywania się na polowania indywidualne na obwodzie nr 19. Do tej pory byłem przekonany, że możemy zapisywać się na polowanie z 1 dniowym wyprzedzeniem na okres 3 dni jeżeli dany teren będzie wolny w planowanym terminie. Okazuję się jednak, że to nie do końca prawda. Jeżeli bowiem teren ten jest zajmowany przez innego kolegę, to zapisanie się tam będzie możliwe dopiero wtedy, gdy on nie zadeklaruje chęci kontynuacji polowania. To oznacza, że jeżeli raz zapiszemy się na jakiś teren, to możemy przedłużać polowanie w danym rejonie praktycznie w nieskończoność, jeżeli pojawimy się przy skrzynce przed terminem zakończenia polowania i nikt wcześniej nie ma prawa się tam zapisać. Nie wiem czy to dobra zasada i nie wiem czy znaczna część kolegów jest świadoma tych ustaleń. W moim rozumieniu promuje lokalnych myśliwych, do których na szczęście od jakiegoś czasu mogę się zaliczać. Chciałem zatem przeprosić wszystkich kolegów, których nieświadomie “wyrugowałem” z ich terenów i wybaczam wszystkim, którzy mnie “wyrugowali” z Karoliną włącznie:). Darz Bór. Adam Stencel
*
2017.08.21
Adam, Twoje przekonanie jest w najwyższej mierze słuszne i zgodne z Ustawodawcą 3. dobowego wpisu myśliwego, co jest słuszne i koleżeńskie. Po 3. dobach polujący zapisany w książce zgłoszeń może przedłużyć swój pobyt tylko w przypadku, gdy w książce nie ma wpisu chętnego do polowania w tym rejonie – na następne 3 doby, po polującym aktualnie. Możliwość jakiegokolwiek przedłużania, to zła interpretacja przepisu, a co gorsza, złe egzekwowanie prawa. Gdyby Ustawodawca dopuszczał pobyt myśliwego dłużej niż 3 doby byłoby po prosu: od wpisu – do wypisu; a nie od wpisu – 3 doby. Konsultowałem sprawę formy tego zapisu u przyjaciela – prawnika.
Przy okazji, Zarząd pokazał, i słusznie, drogę bezpośredniego kontaktowania się z Członkami Koła i Członków Koła między sobą, więc prezentowanie opinii, stanowiska, oceny – nawet tych niesłusznych – nie powinno nikogo, ani denerwować, ani nie powinno się nikogo kierować na WZ, bo istota kontaktu internetowego, to kontakt bieżący, pozwalający (przy dobrej woli) niejedną sprawę niezwłocznie sprostować. To jest Technika, i Demokracja, a nie “wymądrzanie się”. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Oczywiście, dla niektórych może to być trudne.
KJ Lesiński
*
2018.08.21
Wobec pojawiających się wątpliwości bardzo proszę Zarząd o jednoznaczne zajęcie stanowiska w tej sprawie. Darz Bór. Adam Stencel.
*
2017.08.24
Drogi Adamie,
Obecny zarząd nie zmienił warunków zapisywania się na polowania indywidualne. Obowiązują one w kole „Ogar” od wielu lat. Obecny zarząd tylko od czasu do czasu przypomina kolegom o konieczności ich przestrzegania zgodnie z Ustawą Prawo Łowieckie z 13.10.95 r. z późniejszymi zmianami i Rozporządzeniem Ministra Środowiska z 23.03.2005 r. z późniejszymi zmianami. Pozdrawiam
Edmund
*
2017.08.25
Chyba!
Jestem w Lorbasówce i chwilowo nie mam dostępu do źródeł, ale o ile pamiętam Ustawa chyba nie ingeruje w kompetencje Koła. Nakłada obowiązek wpisów, nie ustala, jak długo myśliwy może polować w danym rejonie i jak myśliwi mają się zmieniać.
Na merytoryczne, konkretne pytanie Członka Koła, zmierzające do poprawy stanu w Kole, Prezes nie powinien tak odpowiadać, bo odpowiedź ta nie rozstrzyga wątpliwości, a powołanie się na Ustawę (w tej sprawie) jest po prostu unikiem przed jednoznaczną, rozstrzygającą odpowiedzią. Dlaczego? Przecież chodzi tylko o jednoznaczną wykładnię obowiązującego przepisu, leży to w interesie wszystkich Członków Koła.
Poza tym, to, że coś od wielu lat obowiązywało nie znaczy, że nie może być inaczej, lepiej.
KJ Lesiński
*
2017.08.31
Wreszcie Cię Edek przeczytałem: –
“Czy Ty nie zdajesz sobie sprawy, że niektóre regulacje, które wprowadziłeś są niezgodne z prawem i nie mogą być dyskutowane na ogólnym forum.” (2017.08.25)
Jeżeli rzeczywiście wprowadziłem “regulacje” niezgodnie z prawem, to nie powinny one być ukrywane i bezwzględnie powinny być dyskutowane na “forum”, a szczególnie te, które skutkowały korzystnie dla Koła. A za niekorzystne dla Koła powinno się mnie pociągnąć do odpowiedzialności, bo łamałem prawo (jeżeli rzeczywiście łamałem) bez korzyści dla Społeczności Koła.
Kiedyś obowiązywało “prawo pierwszej nocy”, czy uważasz, że było to prawo dobre? – Dla pana zabawa, dla nowożeńców tragedia. Łamanie tego prawa było niedopuszczalne dotąd, dokąd nie zostało uznane za niemoralne. Czy uważasz, że łamanie przez nowożeńca obowiązującego wówczas prawa pierwszej nocy było złe, niemoralne?
Jeżeli nie zrzucisz z siebie ciasnego gorsetu konwenansów i prawa, Edku, nie będziesz mógł w pełni służyć Kołu.
Serdecznie Cię Edek pozdrawiam
KJ Lesiński
Przy okazji, przypomniał mi się kawał żydowski: –
Żyd, który miał u pana w arendzie karczmę wydał za mąż córkę, Sarę. Po ślubie, wieczorem osobiście zaprowadził córkę do zamku, żeby pan dziewictwo Sary skonsumował. Po pewnym czasie Sara z płaczem wróciła do karczmy, gdzie ojciec z jej mężem zapijali krzywdę.
– Co ci jest córuś, zrobił ci pan krzywdę? – Pyta ojciec
– Nie Tate, on mnie nie chciał! Powiedział, że śmierdzę!
– To nie Ty śmierdzisz, Saro. To Śmierdzi Twój Anioł Stróż – Na to ojciec.
W kontekście tekstu powyżej, to nie tylko kawał, to dylemat. (KJL)
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
KAROLINA NA POLOWANIACH ZBIOROWYCH
Polowania zbiorowe na Obwodzie 19: – Rekordowy dzik Karoliny (fot. z archiwum KJL, od Karoliny). Powrót ze stanowiska (fot. KJL)
KAROLINA W REPREZENTACJI KOŁA OGAR NA ZAWODACH OKRĘGOWYCH
Fot. KJL
2017.08.13 / KJ LesińskI
***
Od Adama Stencla dostałem zdjęcie z zawodów OGAR 2017, które odbyły się piątego sierpnia, niestety bez żadnych informacji. Piękne, radosne dzieciaki, ale wiele czasu musi minąć, żeby dorównały dorosłym, jeżeli będą tego chciały. I żadne gesty, nawet te wyraziste, tego nie zmienią. Piotr, Adam, Paweł i Mirek sympatycznie uśmiechnięci. Jarek, posągowy, jakby zdjęty z cokołu pomnika jednostki.Ten ładny pies, to chyba Piotra? Ciekaw jestem frekwencji.
2017.08.08
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
Niedawno byłem w restauracji myśliwskiej na Jaśkowej Dolinie z dwoma przyjaciółmi, z poetą i prozaikiem, cierpiącymi na silną depresję, których bezskutecznie próbowałem wyrwać z jej objęć opowiadając kawały żydowskie.
Stary wystrój wnętrza, jeszcze ten przed nieudaną reformą znanej Pani, stanowczo bardziej mi się podobał. Obsługa sprawna i miła, potrawy nie wystrzałowe, w dodatku jakieś takie szaro – bure, a przecież wiadomo, że smak to wzrok i kubki smakowe – wiem, bo lubię jeść i chętnie gotuję. Nie zmienił tego nawet mały, barwny bratek, ginący w szarości potrawy.
***
pusta sala chudy kelner
dwóch
przyjaciół pieści
swoje biegunowości
ja
opowiadam kawały
żydowskie
jeden schab dwie golonki
z dzika
zasmażana kapusta
ze śladami wędzonki
jedna cola
parę piw
dwie mrożone wódki
polskie
boże
jeśli jesteś
pomóż
daj coś więcej
jak
kawały żydowskie
06’2017
2017.07.27
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek figura
Mail KJL do EW
Suplement do mojego maila z dnia 24.06.2017
EDEK
Nigdy nie kwestionowałem pracy Zarządu, bo ją widzę i doceniam, o czym zresztą pisałem, co Ci dziwnie uszło uwadze. Ale nie zgadzam się z niektórymi decyzjami, za którymi stoisz Ty, i o tym mówię.
Mam do tego nie tylko prawo, ale i obowiązek, bo milczenie jest aprobatą, a Zarząd nie jest samoistnym organem rządzącym Kołem, tylko jego egzekutywą, więc egzekutywą każdego Członka Koła, czyli moją również.
A Ty wstawiasz mnie w ramy totalnej opozycji wobec Zarządu, żeby łatwiej przemycać swoje treści, których nie jestem w stanie ogarnąć, a przecież mają dotyczyć mnie (23.06.2017).
Myślę, że Schopenhauer ze swoją Erystyką może być z Ciebie dumny, bo wykorzystujesz duży arsenał polecanych środków, w naszym sporze, który powinniśmy zakończyć, z poszanowaniem obustronnym naszych praw, i obowiązków.
KJL’2017.06.25
***
Jak na pogrzeb Zygmunta Praszczaka nie dojechałem, jeszcze jestem w mundurze. Z Sulmina wyjechałem wcześnie, bo o godz. 1130, a do Zwartowa przez Straszyn jadę zwykle ok. godziny. Ale nie tym razem, bo do ronda wyjazdowego na Wejherowo w Straszynie dopchałem się dopiero o godz. 1245, gdzie policjant każdego kierowcę radośnie informował o zamkniętej drodze na Wejherowo z powodu wyścigu kolarskiego, i po prostu każdego zawracał. Więc nadal w korku wróciłem do ronda chwaszczyńskiego na Gdynię, na którym znalazłem się dopiero o godz. 1310 (ceremonia pochówku już trwa 10 minut). Pozostało mi zjechać na Kościerzynę i wrócić do domu.
A przecież wystarczyłoby zamieścić informację, chociażby na rondzie na Gdynię.
W domu zapaliłem Ci Zyga świeczkę, w pięknym starym świeczniku.
2017.06.24
***
Mail KJL do EW
“Jeszcze kronika koła łowieckiego „ Ogar”. Zarząd prosi Cię o jej zwrot od dwóch lat. Rzeczywiście nie chcemy, abyś ją prowadził nadal , bo koło nie potrzebuje nieobiektywnych recenzji, z których jesteś znany. Przypominam jednak, że tak długo, jak byłeś prezesem, miałeś obowiązek ją na bieżąco prowadzić i nie wyobrażam sobie, że nie będzie ona przez Ciebie uzupełniona do ostatniego dnia pełnienia przez Ciebie funkcji.”
Szkoda Edek, naprawdę szkoda. zastanawiam się – coś zgubiliśmy, czy błędne oceny?
Tylko do akapitu wyżej zamieszczonego, bo cały Twój tekst jest tak niedorzeczny, że po prostu przerasta mnie: –
- Ustaliłem z Mirkiem Kaczmarkiem, że do końca czerwca przywiozę Kronikę z Lorbasówki. Przywiozę i będzie do odebrania. Ty o tym wiedziałeś i wiesz, a mnie szarpiesz.
- Nigdy tej zaniechanej Kroniki nie prowadziłem, i nie chciałem prowadzić, więc Zarząd nie musi, a nawet nie może “nie chcieć”. Chociaż materiał zawarty w niej ma istotną wartość historyczną dla Koła, szczególnie zdjęcia, których zresztą wiele mam od Jurka Figury. Nasz wniosek o ZŁOM, który na moją prośbę dobrze opracował Mirek Molski odrzucono, między innymi za brak w Kole Kroniki. W przeszło 50. stronicowym aneksie do wniosku, który napisałem osobiście, przedstawiłem naszą Stronę internetową, jako nowoczesną, żywą, zawsze aktualną, czasem zawierającą kontrowersyjne opinie Kronikę Koła i zarówno Rada Okręgowa, jak i Kapituła tę Kronikę przyjęły i ZŁOM otrzymaliśmy. I to właśnie ta Strona była dla mnie Kroniką.
- Każda opinia, czy recenzja są odbiciem poglądów, poziomu i wiedzy jej autora, czyli siłą rzeczy w większym, czy mniejszym stopniu są subiektywne – dowodzi to wyraźnie Twój niżej zamieszczony mail z dnia 23.06.2017. Ale nie w tym rzecz, a w tym na ile opinia, czy recenzja odbiegają od faktów, od prawdziwych wartości. Można przejść do porządku nad opinią niesłusznie negatywną (no, może z pewnym niesmakiem), będącą efektem niewiedzy, a nawet temperamentu, ale nie w przypadku, gdy istotą opinii nie jest podmiot, a intencja.
- Co do oczekiwanych ode mnie uzupełnień Kroniki, będę miał dużo pracy, bo o ile pamiętam ostatni wpis jest z roku 1977, czyli sprzed czterdziestu laty! Nie licząc 2. stron podpisów gratulacyjnych z roku 2012 (sześćdziesięciolecie), kiedy to z Jurkiem (chyba na Jego wniosek) postanowiliśmy uczestnikom uroczystości tę, dawno nieprowadzoną, Kronikę do wpisu podsunąć. Nie wiem, mój drogi, czy uzupełnienie tych 40. lat nie zostawię Tobie.
Wyrwałeś mnie z szeregu, pełnego dobrych chęci (zajrzyj na wpis z WZ 2015), postawiłeś pod pręgiesz i w dodatku masz pretensje? O co? Że mam odrębne zdanie? Pewnie już nie wiem, co mówię i nie wiele rozumiem, z powodu mojego zaawansowanego wieku, jak piszesz, to co się przejmujesz starczym gaworzeniem, nikt nie będzie brał serio starego durnia, po prostu odpuść staremu, bo przecież ludzie wiedzą, i mają swoje zdanie. Chyba, że nie jesteś pewny.
Pozdrowienia
KJL’2017.06.24
***
Mail JS do EW
„…Gdy policzy się punkty 3 zawodników z naszego koła startujących w zawodach okręgowych indywidualnie, to zdobyli oni 4. miejsce, a nie wymarzone przez Ciebie pudło, przy czym J. Sobczak zdobył 415 pkt., A. Stencel 421 i K. Kępa 307, co w sumie daje 1143 pkt. Drużyna, która zdobyła 3. miejsce, miała 1220 pkt. Wynik K.K. jak widać nie był imponujący i do drużyny można było wziąć kogoś z dalszych miejsc w eliminacjach, co sugerował zarząd, i pewnie nie był by gorszy, ale Jarek Sobczak się uparł, że to musi być K.K. Jak widać po wynikach całkowicie się mylił….”
Szanowny Panie Prezesie Edmundzie;
Zapomniał Pan dodać, że wystrzelałem tego dnia najlepszą kulę, a w nagrodę dostałem piękny puchar – myślę, że uciekła Panu dość istotna informacja, ale abstrahując….
Nie rozumiem, skąd się bierze Pana awersja do mojej osoby, czym sobie na to zasłużyłem?
Najpierw w świetle kolegów na walnym zgromadzeniu przedstawił Pan mnie jako „kombinatora” i człowieka knującego jakiś spisek za plecami Zarządu – mam tu na myśli fakturę na zakup amunicji, na którym widnieje numer pozwolenia Karola K. – teraz pisze Pan, że się uparłem, aby Karol reprezentował Koło Ogar na zawodach okręgowych. Panie Edmundzie, przecież mamy tą samą korespondencję mailową, z której jasno wynika, że faktycznie uparłem się ale żeby Nasze Koło wystawiło drużynę strzelecką!!!! A Karol był zaproponowanym przeze mnie zawodnikiem podczas braku możliwości uczestniczenia w tych zawodach Karoliny. Co więcej, po otrzymaniu maila od Pana z informacją o braku akceptacji Karola jako zawodnika, poprosiłem Zarząd o pomoc w dobraniu/wystawieniu trzeciej osoby, mając na uwadze eliminacje Kołowe przeprowadzone na Jaśkowej Dolinie w lipcu 2016, w których zajął Pan przecież trzecie miejsce! Osobiście wręczałem Panu medal!!! Można by domniemać , że zarząd zapomniał że był na „pudle”.
W gwoli sprostowania Pana słów wypowiedzianych również na Walnym Zgromadzeniu: moja decyzja o rezygnacji z prowadzenia strzelectwa była jak najbardziej przemyślana, nie – jak Pan informował – pochopna, a słowa wypowiedziane w moim kierunku czy też opisane w poniższym mailu coraz bardziej utwierdzają mnie o jej słuszności. Decyzję nie było mi podjąć łatwo, tym bardziej że poświęciłem strzelectwu w Kole ogrom czasu i zaangażowania. Jak Pan słusznie zauważył w jednym z maili do mnie: „nic na siłę”. Strzelectwo jest moją pasją, strzelałem, strzelam i strzelać będę. Czasami, zamiast blokować i podcinać skrzydła, warto zaufać i dać młodym, świeżym, dynamicznym trochę więcej swobody w działaniu.
Paweł życzę Ci samych sukcesów, by udało Ci się zasiać więcej świeżości, masz ku temu dobre podłoże. Wdrażaj strzelectwo w szeregi Naszych członków, nam nadzieję uda Ci się stworzyć mocną drużynę, a może i dwie. Mi udało się zarazić i „wyszkolić” kilka osób, jedną aż za bardzo, bo przerósł mistrza.
Darz Bór
Jarek
2017.06.23
***
Mail EM do KJL
Krzysztof,
Od dwóch lat mnie prowokujesz i sprowokowałeś. Ale nie prowokacja jest tu najważniejsza, że postanowiłem zareagować. Najważniejsze jest to, że świadomie dążysz do podziałów w kole. Koniecznie chcesz, żeby sytuacja była znowu taka jak za czasów kiedy to Ty byłeś prezesem? Ciągłe przepychanki w kole i walka z władzami związku i administracją lasów państwowych.
Za kogo Ty się uważasz, że kwestionujesz każdą decyzję zarządu?
Bronisz kol. K.K. mimo, że polowanie w rejonie, w którym się nie było zapisanym, jest w oczywistej sprzeczności z prawem łowieckim. Zapisanie strzelonej zwierzyny w innym rejonie niż się ją pozyskało jest fałszowaniem dokumentacji i wykroczeniem przeciwko przepisom prawa łowieckiego.
Wyganianie zwierzyny z miotu na dzień przed polowaniem zbiorowym w tym rejonie jest zachowaniem tak niekoleżeńskim, że trudno sobie wyobrazić większe.
Jeśli uważasz, że te fakty nie upoważniają zarządu do podjęcia stanowczych kroków, to podważasz swoje kompetencje jako prezesa i znajomość podstawowych zasad, na których oparte jest łowiectwo. Dajesz również przyzwolenie na tego typu postawy w przyszłości, co nie świadczy dobrze o Twoich umiejętnościach pedagogicznych.
Strzelectwa myśliwskiego nie traktuje się jak przygotowań do innych zawodów sportowych np. do olimpiady. Strzelectwo myśliwskie to podnoszenie umiejętności strzeleckich wszystkich myśliwych. Mają temu służyć coroczne eliminacje w kole i wyłanianie drużyny na zawody okręgowe tak, żeby każdy miał szanse się do niej dostać. W kole jest kilku myśliwych rokujących nadzieje i trzeba im dać szanse.
Kol. K.K. nie brał udziału w eliminacjach w 2016r. Wyłoniona drużyna to A. Stencel, K. Stencel i mistrz J. Sobczak. Czwarty w kolejności byłem ja, co oznacza, że nie był wyłoniony rezerwowy zawodnik, bo ja już niestety nie jestem zawodnikiem rokującym nadzieję na przyszłość.
Gdy policzy się punkty 3 zawodników z naszego koła startujących w zawodach okręgowych indywidualnie, to zdobyli oni 4. miejsce, a nie wymarzone przez Ciebie pudło, przy czym J. Sobczak zdobył 415 pkt., A. Stencel 421 i K. Kępa 307, co w sumie daje 1143 pkt. Drużyna, która zdobyła 3. miejsce, miała 1220 pkt. Wynik K.K. jak widać nie był imponujący i do drużyny można było wziąć kogoś z dalszych miejsc w eliminacjach, co sugerował zarząd, i pewnie nie był by gorszy, ale Jarek Sobczak się uparł, że to musi być K.K. Jak widać po wynikach całkowicie się mylił.
Zestawienie tego, co piszesz w swoim mailu, z faktami podanymi przeze mnie, świadczy o tym, że na strzelectwie też się nie znasz i znowu nie masz racji.
Czepiasz się też gospodarki łowieckiej i finansów koła. To kompletny brak wiedzy i kompetencji. Wystarczy porównać stan środków pieniężnych na koncie bankowym z ostatnich lat: 2013 – 126000 zł., 2014 – 115000, 2015 – 140000, 2016 – 237000, 2017 – 312000 zł
Jeśli zależy Ci na drążeniu tematu, to mogę podać kilka przykładów niegospodarności z czasów Twojej prezesury.
Polowania dewizowe, które Ci nie dają spokoju, oczywiście przynoszą większe przychody niż polowania członków macierzystych, bo z tych koło nie ma nic oprócz pieniędzy za tusze. Dlatego trzeba z nich korzystać jeżeli istnieje taka konieczność, ale w sposób zrównoważony i odpowiedzialny i tak robimy. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla myśliwego nie polującego lepiej jest jeśli polują dewizowcy, a nie polujący koledzy z koła, ale czy na pewno o to chodzi w myślistwie. Myślę, że większość z nas jest w PZŁ po to by polować a nie po to by się wyżywać w jakiejkolwiek formie aktywności np. pisarskiej.
Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy pokazujesz, że na myślistwie też się nie znasz.
Dlatego proszę zastanów się ,czy masz prawo kwestionować, bez refleksji, wszystkie decyzje członków zarządu, którzy nie są myśliwymi przez przypadek i znają się, i na gospodarce łowieckiej, i na myślistwie, i na strzelectwie myśliwskim, i na prawie łowieckim, i na finansach.
Jeszcze kronika koła łowieckiego „ Ogar”. Zarząd prosi Cię o jej zwrot od dwóch lat. Rzeczywiście nie chcemy, abyś ją prowadził nadal , bo koło nie potrzebuje nieobiektywnych recenzji, z których jesteś znany. Przypominam jednak, że tak długo, jak byłeś prezesem, miałeś obowiązek ją na bieżąco prowadzić i nie wyobrażam sobie, że nie będzie ona przez Ciebie uzupełniona do ostatniego dnia pełnienia przez Ciebie funkcji.
Nie chciałem tego pisać z szacunku dla Prezesa i ze względu na Twój zaawansowany wiek. Wiele razy prosiłem Cię o wyluzowanie, niestety bez skutku. Nie mogę jednak dłużej patrzeć jak niszczysz naszą myśliwską społeczność.
Darz Bór
Edmund
2017.06.23
***
Refleksja: –
Może kopniak w jaja jest bólem największym, ale to ból zęba jest uporczywym.
2017.06.18
***
WALNE ZGROMADZENIE 2017
Sprawa Karola
W mojej Karmie, obiektywnie działającym prawie przyczynowo skutkowym, Karol wyglądałby tak: – Nawet przy ekstremalnej niechęci do niego drużyna strzelecka z jego udziałem byłaby zgłoszona na zawody, bo interes Koła powinien być nadrzędnym nad emocjami, a udział w zawodach nie rozgrzesza z winy wykroczenia. Ale gdyby, a wielu tak uważa, drużyna Koła OGAR stanęła na podium i Karol miałby w tym istotny udział, to pierwotnie planowaną karę bym zminimalizował, wierząc, że Karol wyciągnie z tego właściwe wnioski.
Argumentu, że Karol z powodu wykroczenia, które było w trakcie wyjaśniania, nie zasługiwał na reprezentację Koła, nie śmiałbym używać, bo jest to argument sprzeczny z interesem Koła, urągający zdrowemu rozsądkowi i dający podstawę do domniemania, że kryje się za tym intencja dotkliwego ukarania Karola, za każdą cenę.
Nie miałem wątpliwości, co do tego, że po WZ Zarząd zastosuje wobec Karola możliwie najwyższą karę porządkową, nie sądziłem jednak, że nastąpi to tego samego dnia, w którym WZ odrzuciło wniosek Zarządu o wykluczenie z Koła. To chyba potwierdza moją tezę.
Chyba właściwszym byłoby zawieszenie Karola w prawach do wykonywania polowania, a nie w prawach członka i nie na tak długo, bo jego rzeczywistym przewinieniem była niezgodność wpisu w książce zgłoszeń.
Strzelectwo
Szkoda, bardzo szkoda! Bo przecież wystawianie do zawodów drużyny w oparciu o jednorazowy sprawdzian Członków Koła to nie to samo, co drużyna systematycznie trenująca pod kompetentnym okiem, mającym minimum środków, kompetencje oraz możliwość realizowania swojej wizji poprawy stanu – to bardzo motywujące.
Sięganie do poziomu istniejącego, bez systematycznego jego podnoszenia nie świadczy dobrze o wyobraźni. Nie zauważono nawet postępów Zespołu prowadzonego dotychczas przez Jarka, w każdym bądź razie nie słyszałem: słowa dziękuję. To, co się stało z Jarkiem jest efektem omnipotencji decydenta i godzi w dalszy rozwój strzelectwa w Kole. Szkoda!
Polowanie dewizowe
Chwała, że Zarząd zrozumiał istotę polowań dewizowych, i chyba zagrożeń dla Koła też. To jest jednak dodatkowo ok. 50 tys. do budżetu rocznego Koła.
A w ogóle: – WZ sprawnie prowadzone, frekwencja nie najlepsza, rosół smaczny (przydałoby się trochę pieprzu, a szczególnie maggi), surówka dobra, kotlet… no, nietrujący, biedny Jarek Z. cały w emocjach, Prezes nie omieszkał… – a ja głupi, gdzieś na dnie duszy jeszcze żywiłem nieracjonalną nadzieję, że usłyszę: Dobrze, masz tu stare protokoły i pisz tę „HISTORIĘ KOŁA OGAR.
Nabieram szacunku do Mirka M.
Mam duży kłopot, nie tylko w świetle powyższego, ale w ogóle, do jakiej kategorii zakwalifikować stwierdzenie Prezesa, że Zarząd nie myli się w swoich decyzjach, bo każdą dokładnie rozpatruje.
2017.06.16
***
Czego się bać, czy tego, że spali nas słońce, czy że zjedzą nas karaluchy?
2017.06.06
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
Na początku tego roku, na sąsiedniej stronie napisałem frazę, którą powtórzę, bo w związku ze sprawą Karola jest na czasie: – “Mniej kolan więcej głowy. Ani Kościół, ani Władza nie ma wszechwiedzy i moralnej wobec nas wyższości. Decydujmy więc sami: co jeść, co pić, co palić i z kim iść do łóżka, a najważniejsze – co myśleć.” Właśnie, samodzielnie myśleć i wyciągać wnioski..
2017.05.16
***
Moja 700 stronicowa Biblia, którą trzymam na chińskim stoliku, przy moim dębowym łóżku, i codziennie przed snem czytam.
Uczy i bawi. I, co najważniejsze, nie grozi piekielnymi mękami za grzechy, nawet za te najsłodsze
2016.05.16
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
Do Jarka, ale i do Koleżanek i Kolegów: –
2017.05.15
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
W dniu 14.05.2017 Jarek Sobczak pisze do Koleżanek i Kolegów: –
Wobec wniosku Zarządu o wykluczeniu Karola Kępy z Koła Łowieckiego Ogar, trudno przejść obojętnie, a szczególnie wobec jego argumentacji – w niektórych punktach tworzącej nowe regulacje i zwyczaje łowieckie, argumentacji wielce odbiegającej od koleżeńskiej . Jako że moja osoba została wywołana w sposób pośredni do tablicy, pozwolę sobie na słowo komentarza.
Zgodnie z kalendarzem polowań w styczniu każdego roku polujemy między innymi na: Jelenie szlachetne: byki i cielęta przez cały miesiąc, a łanie do 15.01. Za niewykonanie planu odstrzału jeleni Koło płaci kary. Uważam, iż fakt wykonywania polowania w dniu 13.01.2017 przez Karola był zdeterminowany dobrem Koła. Nie dość, że pozyskał dwie łanie zmniejszając jednocześnie plan pozyskania łań na dwa dni przed końcem sezonu polowania na nie, to jeszcze Koło uzyskało dochód ze sprzedaży do punktu skupu. O ile dobrze pamiętam, jeszcze za kadencji Prezesa Lesińskiego, znieśliśmy zakaz polowania w dniach, poprzedzających polowanie zbiorowe. Musi również pamiętać o tym kilkanaście osób, które także wykonywały polowanie w przeddzień zbiorówki. Jednak o brak koleżeńskości został oskarżony tylko Karol.
Zarząd powołuję się na dowody: dowód nr 1: ”strzały padły przed godziną 16:00 czyli w czasie gdy zwierzyna nie wychodzi na pola” – w literaturze łowieckiej cenionych i uznanych adeptów sztuki łowieckiej, ale także i mniej znanych nie spotkałem się z tak dalece idącą znajomością zwyczajów zwierzyny. Rozumiem, że istnieje jakiś skrypt czy też przeprowadzone zostały badania na bazie których Zarząd stawia tak śmiałe tezy. Chętnie w drodze koleżeńskości pożyczę takie artykuły od Zarządu. W moim odczuciu inwencja twórcza przerosła autorów.
Komunikat Zarządu nr 5/20016 z dnia 10 maja 2016 punkt drugi: „Zarząd odwołuje z dniem 10 maja 2016 roku Kol. Karola Kępę z pełnienia funkcji gospodarza schroniska.” – Zarząd poinformował o odwołaniu Karola bez podania jakichkolwiek przyczyn, zarówno w komunikacie jak i przed samym odwołanym. Nagle, we wniosku o wykluczenie Karola padają zarzuty i próba przyklejenia mu łatki. Czy słusznie? Przecież w komunikacie nr 3/2014/2015 z dnia 01.10.2014 – czyli na kilka miesięcy przez wybraniem Karola przez Zarząd na gospodarza schroniska – zamieszczona była informacja, iż został przeprowadzony remont schroniska. Ponadto kultura osobista każdego użytkowników schroniska w Przebendowie wymaga, by po sobie posprzątać. Za ogół został oskarżony Karol.
Dotyczy to również punktu czwartego. Znaczna część członków Koła Łowieckiego Ogar, również członkowie Zarządu, posiadają samochody terenowe. Niejednokrotnie spotykałem kolegów przejeżdżających przez rejon, na który nie byli zapisani. Czy oznacza to, że penetrowali oni łowisko?
Nie bardzo rozumiem, co Zarząd miał na myśli stosując zagadnienie „… myśliwych przeganiających las pomiędzy polowaniami zbiorowymi co zawsze kończyło się zmniejszeniem stanów zwierzyny w obwodzie…”; „…W wyniku tej decyzji -(o wykluczeniu 4 członków) – odnotowano duży wzrost stanu zwierzyny w obwodzie…” Nadleśnictwo praktycznie corocznie zwiększa nam plan pozyskania zwierzyny, można by również pomyśleć, że wskutek decyzji o wykluczeniu sprzed 10 lat? Czy wzrost populacji gatunków łownych w Naszym obwodzie nie jest podyktowany chociażby przyrostem naturalnym? Czy wzrost populacji gatunków łownych w Naszym obwodzie nie jest przykładem prowadzenia poprawnej i skutecznej gospodarki łowieckiej?
Człowiek uczy się całe życie, a najbardziej dotkliwą nauką jest ta na własnych błędach. Lecz któż z Nas ich nie popełnia? Ważne, by wyciągnąć pozytywne i twórcze wnioski. Należałoby się zastanowić – mając na uwadze dotychczasowe zaangażowanie Karola i ogrom jego pracy na rzecz Koła, nad słusznością tak dotkliwej kary, jaką jest wykluczenie z Naszego Koła.
Darz Bór
Jarosław Sobczak
2017.05.15
***
Fot. KJ Lesiński
Niestety, niedługo musiałem czekać, w dniu 13.05.2017 Jarek Sobczak pisze: –
Koleżanki i Koledzy;
W dniu 12 maja 2017 na strzelnicy Gdańskiego Centrum Strzeleckiego odbyły się Okręgowe Zawody w Strzelaniach Myśliwskich, w których INDYWIDUALNIE startowali: Karol Kępa, Adam Stencel i Jarosław Sobczak. W klasie powszechnej Kol. Adam wystrzelał życiowy wynik zajmując jednocześnie bardzo wysoką czwartą lokatę. Jarosław zdobył puchar za najlepsze strzelanie kulą.
Suma naszych wyników, Karola, Adama i mój pozwoliłaby – gdybyśmy startowali jako drużyna – na zajęcie czwartej lokaty w klasie OPEN – czyli w klasie de facto większości zawodników posiadających klasę mistrzowską. Wielka szkoda, że Zarząd nie zaakceptował składu drużyny na te zawody i nie mogliśmy reprezentować drużynowo Koła OGAR. Motywacja byłaby zapewne jeszcze większa i kto wie, może udałoby się zająć miejsce na podium, tym bardziej, że do trzeciej lokaty zabrakło naprawdę niewiele.
Informuję również, iż z dniem 11 maja 2017 roku, złożyłem rezygnację z powierzonej mi funkcji przez Kolegę Prezesa Krzysztofa Lesińskiego, jako Pełnomocnika Zarządu ds. Strzelectwa Myśliwskiego w Kole Ogar.
Darz Bór
Jarosław Sobczak
NIEPOWETOWANA DLA KOŁA STRATA. DZIĘKUJĘ CI JARKU, DUŻO DLA KOŁA ZROBIŁEŚ. ŻAŁUJĘ, ALE DECYZJĘ TWOJĄ ROZUMIEM. (KJL)
2017.05.14
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
Ostatni incydent z drużyną strzelecką naszego Koła, to sygnał, sygnał poważny. Może być ostatnią, przysłowiową kroplą. Nie dziwiłbym się, gdyby Jarek Sobczak złożył rezygnację, bo przecież nie może nieć satysfakcji z pracy, bez podstawowych merytorycznych kompetencji. Nie może, w takich warunkach, pracować i odpowiadać za powierzone zadania.
I to byłby koniec moich marzeń o podniesieniu poziomu strzelectwa, o podium najwyższym dla Drużyny Koła OGAR. Bo indywidualnie Koledzy się przebiją, bakcyl strzelania zaszczepiony.
Chociaż nie rozumiem, gdzie się podziała reszta młodzieży, którą zgarnąłem pod skrzydła Jarka.
2017.05.12
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
CO O NAS PISZĄ LITERATKI – SYLWIA CHUTNIK I GRAŻYNA PLEBANEK
(Pani Grażyna Plebanek trenuje boks)
2017.05.12
***
Fot. Piotr Kieczeń
A ja myślę, że wniosek o wykluczenie Karola z OGARA…, a Wy?
We wniosku o wykluczenie ostateczną konkluzję oparto głównie na wcześniej podanych treściach, nieuwzględniających formalnych uregulowań w Kole i bezpodstawnych ocen wielkości szkód, jakoby wynikłych z postępowania Karola (zakaz polowania), oraz na stwierdzeniu przeczącemu wiedzy myśliwskiej (wychodzenie zwierzyny) i niezgodnej z faktami, niekorzystnej dla Karola interpretacji wykluczeń wcześniejszych – wiem coś na ten temat, bo sam te wnioski formułowałem.
Być może Zarząd ma jakieś powody do wykluczenia Karola, ale w przedmiotowym wniosku ich nie znajduję. Jedyne, co wyraźnie w nim wyartykułowano to intencja, nawet nie wykluczenia, a po prostu wyrzucenia z Koła, dlatego powoływanie się przy tym na etykę wydaje mi się być tutaj, co najmniej niestosowne.
Nie trudno, punkt po punkcie, dowieść niezasadność wniosku i wykazać jego intencyjność i jeżeli mnie ktoś o to poprosi, chętnie to zrobię.
Na marginesie: – To za mojej kadencji, na wniosek Łowczego uchylono zakaz polowania indywidualnego przed polowaniem zbiorowym, a gdyby ktoś zajrzał do rejestru polowań znalazłby zapewne niejeden wpis strzelenia zwierzyny – dzień przed polowaniem zbiorowym.
Szanowny Zarządzie, a może jeszcze można wycofać ten wniosek, upomnieć nieszczęsnego Karola, a nawet udzielić nagany (na pewno znajdziecie, za co)? Bo, jeżeli moja wiara w Koleżanki i Kolegów nie jest bezpodstawna – ten wniosek na Walnym Zgromadzeniu nie przejdzie.
W końcu każdy może się mylić, a przyznanie się do błędu nie hańbi, wręcz przeciwnie. Najczęściej kompromis jest lepszy od konfrontacji.
Dziadek Lesiński’ 2017.05.07
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
Polecam myśliwym i leśnikom, szczególnie Wohllebena i Kossak.
2017.05.04
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
W Niemczech coraz popularniejsze stają się LASY CMENTARNE, są to wydzielone części lasu, w których można dokonać pochówku urny z prochami zmarłego. Nie ma tam żadnych mogił, a jedynymi znakami identyfikacyjnymi są tabliczki na drzewach. Ja, co prawda, wymogłem na Jakubie, że moje prochy rozsypie Borach w Tucholskich – wysypie do Wdy, która jest granicą mojej Lorbasówki. Informując przy tym, że będę go straszył, jeżeli tego nie zrobi. Ale gdyby u nas były takie lasy to kto wie, czy bym nie zrezygnował z tego zamiaru. Chociaż rozrzucenie prochów ma wymiar symboliczny, bo akcentuje epizodyczność życia ludzkiego.
2017.04.20
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
Zżymałem się i zżymam, gdy słyszę, że ujawnienie stanu kont w Kole jest naruszeniem dóbr osobistych. Naruszeniem dóbr osobistych jest upublicznienie czyjegoś konta bankowego, natomiast utajnienie kont w Kole stwarza warunki do nieprzestrzegania Statutu, Uchwał i Regulaminów, bo jawność życia w Kole jest podstawą jego funkcjonowania w ramach ww. dokumentów.
Zarząd to egzekutywa Walnego Zgromadzenia, egzekutywa Członków Koła, działająca w ich imieniu i podlegająca ich kontroli, nie tylko na Walnym Zgromadzeniu, ale też na bieżąco. A jak – weźmy przykład najprostszy – stwierdzić, nie znając stanu, że ktoś nie powinien otrzymać odstrzału, bo ma 600, czy 800 zł zaległości i nieodrobione prace gospodarcze?
2017.04.19
***
Nie wiem czy wiecie, że dzięcioł, jak łabędź, jest ptakiem monogamicznym,
łączy się w pary na całe życie
Życzę Wszystkim tego, co sobie: – Spokojnych Świąt, z dala od problemów i codziennego zgiełku, w gronie ludzi, których lubicie i kochacie. Sutych, ale bez szkody dla wątroby i żołądka. I wolnej chwili do refleksji, żeby uporządkować sobie hierarchię, potwierdzić siebie. KJL
2017.04.15
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
CZYTAJCIE KSIĄŻKI SIMONY KOSSAK
2017.04.13
***
Każdy decydent musi mieć perspektywę, umiejętność oceny skutków swoich decyzji. Półtora miliona drzew wyrżniętych w ciągu dwóch miesięcy, to miara i skutek niekompetencji jednego człowieka, w majestacie Flagi, Godła i Krzyża. I ani „Niech będzie pochwalony”, ani „Szczęść Boże” tego nie usprawiedliwi i nie zmieni.
Alexander von Humbolt, znany niemiecki przyrodnik i geograf, od 1829 roku członek honorowy Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie, tak pisał o drzewach: – „Miejcie szacunek dla drzewa, które jest jednym wielkim cudem i które dla naszych przodków było rzeczą świętą. Wrogi stosunek do drzewa jest cechą narodu o małej wartości i cechą człowieka nikczemnego”. (KJL)
2017.04.09
***
Fot. Polityka nr 13, 2017
Czy będziemy polowali na szakala złocistego? Szakal złocisty, który żyje w Azji i w południowych rejonach Europy przemieszcza się coraz intensywniej na północ, jako główny czynnik migracji przyjmuje się ocieplenie klimatu. Podobny do naszego lisa, ale o krótszym ogonie, krótkiej szorstkiej sierści i długich nogach, dwukrotnie większy od lisa. Żyje w rodzinnych watahach, odżywia się przede wszystkim myszami i nornicami, ale też naziemnymi lęgami ptaków, zającami, młodymi sarnami i dzikami, nie gardzi padliną.
Pierwsze sygnały pobytu szakala złocistego w Polsce odnotowano w kwietniu 2015 roku – pod Szczecinem znaleziono na szosie rozjechanego młodego samca. Kilka tygodni później widziano szakala na Biebrzańskich Bagnach i na Lubelszczyźnie. Jesienią tegoż roku znaleziono osobnika pod Biała Podlaska. Na początku 2017 roku znaleziono martwego osobnika pod Kwidzynem. A już w sierpniu 2015 roku kwidzyńscy leśnicy obserwowali rodzinę szakali złocistych – rodzice i czworo szczeniąt.
Szakal złocisty w Polsce nie jest gatunkiem obcym, jak jenot, norka amerykańska, czy pracz szop, które wypuszczono z klatek lub z klatek uciekły, jest najwyżej gatunkiem nowym, który podarowała nam Matka Natura i pewnie niedługo zostanie wciągnięty na listę gatunków łownych.
(Na podstawie: Cień szakala – Marek Ledwosiński, Polityka nr 13, 2017)
2017.04.05
***
Pocztówka z Dakoty Północnej z 1937 roku,
na okładce Niezbędnika Inteligenta
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
Newsweek 20-26.03.2017
Staram się dociec przyczyny stanu, na dzisiaj rozważam alternatywę – albo syndrom dyskomfortu psychicznego, albo spłacanie długu zaciągniętego u osób trzecich (a może jedno i drugie?). Skłaniam się raczej do tego drugiego, chociaż nie chciałbym prawdziwości żadnego, bo burzy mi to sylwetkę mojego kolegi.
Chodzi oczywiście o prawdę, ale prawda w warunkach, gdzie nie ma zaufania nie ma znaczenia, bo liczy się wówczas prawda emocji mająca zdolność przyjmowania wszystkich kolorów tęczy, w zależności od fantazji i potrzeby głoszącego ją.
2017.03.30
***
Z archiwum KJL, fot. Jurek Figura
Do Komunikatu 3/2016/2017: –
Szkoda, że Karolina i Adam zrezygnowali z prowadzenia naszej Strony. Szkoda, bo myślę, że właśnie oni rozumieją, że istotą Strony są dwie jej funkcje: – informacyjna (dla Członków Koła) i nie mniej ważna, a może nawet ważniejsza wizerunkowa, tzn. budowanie korzystnego wizerunku Koła OGAR w gronie myśliwych wszystkich.
Ponadto mają to, czego brak Sławkowi, umiejętność znalezienia się w wymiarze czwartym – świadomość, że tego rodzaju praca jest sztuką stwarzającą swoistą przestrzeń wolności pozwalającą budować alternatywną rzeczywistość. Strona nie będzie odbierana, jako dobra dotąd, dokąd nie będzie w niej śladów indywidualności autora, a pewne wątki kontrowersyjne wcale nie działają na jej niekorzyść, wręcz przeciwnie – czynią ją atrakcyjniejszą. Oczywiście, nie są w stanie zrozumieć tego ci, którzy odczytują wszystko za pomocą cepa. Cep trzeba zamienić na inteligencję.
Ciągle we mnie wiele emocji do Strony, bo na jej opracowanie poświeciłem dużo czasu i energii starając się, żeby były w niej uwzględnione w szerokim zakresie oba, wyżej wspomniane elementy, a panel zarządzania umożliwiał, w miarę potrzeby, jej rozbudowę – w szerokim zakresie. Nie mało też czasu poświęcałem na jej prowadzenie.
Na marginesie: – Zarówno Strona, jak i Listownik wymagają już, moim zdaniem, na uzupełnienie o ZŁOTY MEDAL i ZŁOM – w czasie w gdy opracowywałem je KOŁO jeszcze nie miało ZŁOMU, a samo złoto nie wydawało mi się wówczas wystarczającym powodem.
KJ Lesiński’2017.02.26
***
Jestem od paru dni w mojej ukochanej Lorbasówce, z Szajbą. Łowię ryby, karmię sarny, obserwuję lisa, czytam Pilcha, patrzę zauroczony w nieuwięziony ogień w kominku. Próbuję się usłyszeć w tej ciszy, słyszę jakieś dziwne zgrzyty.
Fot. KJ Lesiński
2017.02.15
***
Bardzo obiektywny ten obiektyw Andrzeja Matyjasika (2014.10.26)
2017.02.02
***
Bardzo polecam wszystkim, a dla Leśników to już lektura obowiązkowa
2016.12.27
***
GWIAZDKA 2016
DOBRYCH ŚWIĄT. A W NOWYM ROKU ZDROWIA, ZDROWIA, ZDROWIA I… ZDROWIA.
I ŻEBYŚCIE NA SWOJEJ DRODZE NIE SPOTYKALI LUDZI TOKSYCZNYCH, KTÓRZY ZATRUWAJĄ OTOCZENIE SWOIM JADEM, A ŻYLI W ATMOSFERZE ŻYCZLIWOŚCI, WYROZUMIAŁOŚCI I TOLERANCJI.
SPEŁNIENIA PLANÓW W NOWYM ROKU 2017.
KJ LESIŃSKI
***
Polowanie 11.12.2016, Obwód 113. Dobre flaki, ale trochę rzadkie, serwowane przez Jarka Breczko. Prowadzący polowanie Mirek Molski. Duet Mirek Molski i Mirek Kaczmarek, jak zwykle się sprawdza.
W polowaniu wzięło udział: – 19 myśliwych, 6 Kolegów w nagonce i 8 psów.
Pokot: – 7 dzików i 2 lisy.
Królem polowania został Adam Stencel, Wojciech zarzekał się, że już nie będzie namawiał brata na polowania, bo zbytnio Adamowi darzy św. Hubert.
Fot. KJ Lesiński
ADAM STENCEL
Fot. A Stencel
Odyniec ważył 86 kg, a warchlak był mniejszy- patrz zdjęcie:)
Darz Bór
Adam
Na marginesie:-
Po polowaniu zadzwoniłem do Mirka, jako prowadzącego polowanie, żeby przypomniał mi ile brało udział w polowaniu – myśliwych, nagonki, psów. Ku mojemu zaskoczeniu usłyszałem uprzejmą odmowę (jakoś sobie poradziłem) z argumentacją, że nie należy polowań pokazywać, żeby nie drażnić przeciwników łowiectwa, a jeżeli już to trzeba pokazywać akcje dokarmiania i troskę o zwierzynę, a nie jej zabijanie.
Osobiście, uważam taką postawę myśliwego za niewłaściwą. Bo, co to ma znaczyć? Mamy przejść do konspiracji, do podziemia? Przecież to przeciwników łowiectwa nie tylko, że uaktywni, ale przede wszystkim w ich racjach utwierdzi. Przecież nikt, kto społecznych norm nie łamie faktu tego wstydliwie nie musi ukrywać. Mamy udawać, że zwierzęta dokarmiamy, głaskamy i nie, powiedzmy wyraźnie, zabijamy, co jest istotą polowania?
Nie, naszym zadaniem jest pokazywanie tradycji i etyki łowieckiej, a przeciwników łowiectwa pytajmy, co jedzą i wysyłajmy ich do ubojni zwierząt hodowlanych, niech zobaczą, jak zwierzęta czekające na swoją kolej płaczą.
Ponadto należy przeciwników uświadamiać o tym, że na obecnym etapie cywilizacji, niestety, ingerencja człowieka, w stan zwierzyny dziko żyjącej, jest niezbędna. I o istotnym wkładzie myślistwa w gospodarkę narodową.
To trzeba robić, a nie chować przysłowiową głowę w piasek. Ja też powiesiłbym dręczycieli psów, kotów, czy koni za jaja, ale nie będę się krył z tym, ze jestem myśliwym – etycznym.
2016.12.18
***
Polowanie 20.11.2016, Obwód 113. Świetna grochówka z wkładką, serwowana przez Jarka Breczko. Dobra organizacja, spokojne, sprawne i skuteczne prowadzenie przez Mirka Kaczmarka, z pomocą Mirka Molskiego. Koleżeńska atmosfera, wyważona postawa Prowadzącego przy podejmowaniu decyzji dyscyplinujących. No i troska o dziadka.
Na wale pogadałem sobie z wujkiem Pawła Stormowskiego. Ciekaw jestem, czy Jarek Sobczak dostał kataru?
Po polowaniu Mirek pasował na myśliwego Andrzeja Grodzickiego.
W polowaniu wzięło udział: – 21 myśliwych, 5 Kolegów w nagonce i 9 psów. Pokot: – 9 dzików i 2 sarny kozy.
Fot. KJ Lesiński
Fot. A. Stencel
2016.11.27
***
Polowanie 5 – 6.11.2016, Obwód 19 – 31 myśliwych, 11 nagonki i 4 psy. Pokot pierwszego dnia, jak widać na zdjęciu, skromny.
Dzik ciął w pachwinę Hałasa, psa Michała Mikołajczyka, Prezes odwiózł ich do domu, żeby Michał mógł zawieść go do weterynarza.
Tadek, Jacek i ja mieliśmy komfortowe warunki, bo Prezes rozwoził nas na stanowiska.
Drugiego dnia zaspałem. Zły i głodny, z kanapkami, zrobionymi mi przez Tadka, w kieszeni i zimną kawą w termosie pojechałem na zbiórkę. Padający deszcz przesądził, że zrezygnowałem i pojechałem do domu, pomimo, że Jurek namawiał mnie, żebym został.
Już w Łętowie okazało się, że podjąłem złą decyzję. Pokot z drugiego dnia polowania na zdjęciu Tadka.
Fot. KJ Lesiński
Fot. T. Szurowski
2016.11.15
***
Mimo wszystko spróbuję zgłosić się na najbliższe polowanie zbiorowe, chociaż wyraźnie nie jestem mile widziany, bo przy wysyłaniu „Terminarza polowań” w bloku adresowym mnie nie ma – jak niżej widać (od Kolegi) – w jakiś sposób zniknąłem, więc terminarza nie otrzymałem. Dostałem go od Kolegi przedwczoraj.
Czy się dziwię? Powinienem, ale mnie to – jak już pisałem, po prostu bawi.
——– Oryginalna wiadomość ——–
Od: Jerzy Liszniański <jurek84210@wp.pl>
Do: Slawomir Dziewirz <slawomir.dziewirz@op.pl>, “a.szamotulski” <a.szamotulski@draco.com.pl>, adast <adast@vp.pl>, “anna.lisznianska” <anna.lisznianska@gmail.com>, ap1933 <ap1933@wp.pl>, bdipama <bdipama@gmail.com>, biegajw <biegajw@wp.pl>, Artur Biernat <christmas_tree@wp.pl>, dylon23 <dylon23@wp.pl>, “edward.borowski” <edward.borowski@pg.gda.pl>, Emilia Stormowska <emii129@wp.pl>, ikpw <ikpw@wp.pl>, “j.witkowski” <j.witkowski@dawit.pl>, “jaroslaw.zdanowski3” <jaroslaw.zdanowski3@wp.pl>, jaroslawsobczak <jaroslawsobczak@poczta.fm>, jasiek26 <jasiek26@tlen.pl>, Jacek Bielawski <jbielaw@gmail.com>, “k.stencel” <k.stencel@vp.pl>, kagnieszka43 <kagnieszka43@gmail.com>, “kepa.karol” <kepa.karol@gmail.com>, kiszczak25 <kiszczak25@vp.pl>, Krzysztof Stanuch <krzysztof.stanuch@wp.pl>, Krzysztof Reschke <krzysztof_reschke@wp.pl>, krzysztof-nowaczyk <krzysztof-nowaczyk@neostrada.pl>, “lemax@mierzeja.pl” <lemax@mierzeja.pl>, “m.dzwigon” <m.dzwigon@wp.pl>, “m.lauda” <m.lauda@m.l.gd.pl>, “maciej.rogo” <maciej.rogo@gmail.com>, mareklisznianski <mareklisznianski@wp.pl>, “matyjasikandrzej@wp.pl” <matyjasikandrzej@wp.pl>, “michallisznianski@wp.pl” <michallisznianski@wp.pl>, MIROSŁAW MOLSKI <miroslawmolski@op.pl>, miskiewicz <miskiewicz@wp.pl>, olszebas <olszebas@wp.pl>, “otus.net” <otus.net@plusnet.pl>, rchamiolo <rchamiolo@wp.pl>, Robert Kozyra <robertkozyra@gmail.com>, rob-stenc <rob-stenc@wp.pl>, stasiu2012 <stasiu2012@o2.pl>, zbigniew-lukaszewski <zbigniew-lukaszewski@wp.pl>, “zenon.nowaczyk” <zenon.nowaczyk@gdansk.lasy.gov.pl>, Edmund Wach <ewach@bape.com.pl>, Mirosław Kaczmarek <miroslaw83032@gmail.com>
Data: 17 sierpnia 2016 o 19:39
Temat: ter
Przesyłam aktualny terminarz polowań. Łowczy
2016.11.01
Fot. T. Szurowski
***
Krótko po WZ 2015 poprosiłem Prezesa, żeby odebrał ode mnie dokumenty, które były u mnie, a dotyczyły naszego Koła. Przekazując je powiedziałem, że jeżeli znajdę coś jeszcze, czego nie mogę wykluczyć, natychmiast przekażę.
Prezes wtedy poprosił mnie o zarys historii Koła OGAR, który opracowałem w roku 2013 dla ZO (25.11.25 już na tej Stronie zamieszczony). Obiecałem, że prześlę mailem, i to w wersji Worda, żeby łatwo mógł historię uaktualnić, zastrzegając sobie przy tym autorstwo mojej części, jako mojego dobra intelektualnego.
Jak to zostało zrealizowane można stwierdzić niżej, porównując oryginał przekazany Prezesowi z treścią zamieszczoną na Stronie Koła. Czcionką czerwoną zaznaczyłem tekst dopisany do oryginału.
Szkoda, że usunięto zdjęcia ilustrujące życie Koła, treść na tym straciła. A zamiast koncentrować się na nieudolnym zacieraniu moich śladów należało zwrócić uwagę na stronę merytoryczną i wprowadzić zmiany w części „Członkowie Koła”, bo w 2015 roku było już inne grono Członków i Kandydatów.
Redaktor wpisu na Stronie OGARA pomija moje autorstwo tekstu, ale nie omieszka podpisywać, inicjałami (ew), każde swoje dopisane do tekstu zdanie. Zabawne. Chociaż, małość powinna budzić raczej litość, jak zabawę.
KOŁO ŁOWIECKIE OGAR
Historia. Studencka idea utworzenia koła myśliwskiego powstała w środowisku członków sekcji sportowego strzelectwa śrutowego przy AZS Gdańsk, gdzie trenowało wielu studentów z Politechniki Gdańskiej, Akademii Medycznej i Wyższej Szkoły Ekonomicznej(ew), z przewagą studentów PG. Na Walnym Zgromadzeniu Założycielskim, które odbyło się 06.05.1952 roku, powołano „Koło Łowieckie MŁODZIEŻOWIEC przy AZS Gdańsk”. Pierwszym prezesem Koła został Zdzisław Dąbrowski. W strukturach wojewódzkich Koło zarejestrowano 01.06.1952 roku. Członkami Założycielami byli studenci, którzy już posiadali broń lub mieli na broń pozwolenie: Bruździak Witold, Dąbrowski Zdzisław, Figura Jerzy, Gorzelak Józef, Jackiewicz Zygmunt, Marat Wiesław, Niedzielski Andrzej, Niedzielski Marek, Nowak Eugeniusz, Olszewski Kazimierz. Pieńkawa Zdzisław, Polonis Bogdan, Rogóyski Andrzej, Toby Rajmund, Turosiński Wojciech, Tuszkowski Janusz.
W roku 1953, w związku z reorganizacją PZŁ, zmieniono Kołu nazwę i Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Koła w dniu 08.05.1953 roku musiało przyjąć nową: „Koło Łowieckie Nr 6 w Gdańsku”, którą zmieniono w roku 1997, gdy pozwolono kołom wrócić do nazw tradycyjnych. Koło już nie wróciło do MŁODZIEŻOWCA i na wniosek Janusza Raszkiewicza przyjęło nazwę „Koło Łowieckie OGAR”. Pierwowzorem logo Koła był świetny, kołowy pies myśliwski, Hałas, rasy ogar, z fotografii Jerzego Figury.
Początkowo członkowie Koła polowali na obwodzie „PGR Sobowidz” – zaledwie 400 ha, na obwodzie położonym w Gminie Strzepcz i „gościnnie”. Prawdziwa gospodarka łowiecka Koła zaczęła się od roku 1954, kiedy to weszła w życie ustawa o prawie łowieckim i zostały wydzielone obwody o granicach naturalnych, a nie administracyjnych. Od września 1954 roku Koło zaczęło gospodarzyć na 3. obwodach, na które podpisało stosowne umowy: obwód nr 100 (później198, 7), a obecnie nr 19; obwód nr 20 (później 25, 30, 31) a obecnie nr 135; atrakcyjny obwód nr 122 „Gapowo” (8 490 ha), który Koło straciło w roku 1964 i w jego miejsce otrzymało obwód nr 119 (później 55, 54) a obecnie nr 113.
Obchodzone rocznice Koło zawsze w trwały sposób upamiętniało. Na jubileusz 25. lecia wybito w brązie medale pamiątkowe, na 35. lecie medale i odznaki Koła w srebrze, na 50. lecie medale pamiątkowe w brązie, a na obwodzie 19, przy schronisku Koła, postawiono głaz z upamiętniającą tablicą. Na 60. lecie artysta rzeźbiarz wykonał okolicznościowe tablice z tekstem Ignacego Krasickiego, wg. projektu Krzysztofa Lesińskiego, a kaszubska hafciarka z Luzina, Regina Miotk wyhaftowała sztandar Koła wg. Projektu Krzysztofa Lesińskiego i Jerzego Liszniańskiego. Koło współpracuje ze szkołami i rolnikami.
Członkowie Koła. Obecny stan osobowy Koła: 54. członków i 3. Stażystów:
Busse Wojciech, Bielawski Jacek, Biernat Artur, Borowski Edward, Chamioło Ryszard, Dźwigoń Marcin, Gedecki Grzegorz, Gutowski Ignacy, Kaczmarek Mirosław, Kaczmarek Stanisław, Kołodziejewski Krzysztof, Kozyra Stanisław, Lesiński Krzysztof, Lew Grzegorz, Liszniański Jerzy, Liszniański Marian, Liszniański Michał, Łukaszewski Zbigniew, Matyjasik Andrzej, Miśkiewicz Zbigniew, Molski Mirosław, Nowaczyk Krzysztof, Nowaczyk Zenon, Pietras Adam, Rakocki Jarosław, Reschke Krzysztof, Rogóyski Andrzej, Rogóyski Maciej, Sobczak Jan, Sobczak Jarosław, Stanuch Krzysztof, Stencel Adam, Stencel Jan, Stencel Wojciech, Szamotulski Adam, Stormowski Paweł, Szurowski Tadeusz, Wach Edmund, Weyer Andrzej, Wroński Paweł, Zdanowski Jarosław, Zdanowski Paweł, Zdanowski Ryszard. Stażyści: Stencel Karolina, Stencel Robert, Kępa Karol.
Gospodarka Łowiecka. Koło gospodarzy na trzech obwodach: obwód nr 19 – 5 570 ha, w tym powierzchnia gruntów leśnych 2 388 ha; obwód nr 113 – 5 363 ha, w tym powierzchnia gruntów leśnych 856 ha; obwód nr 135 5 546 ha w tym powierzchnia gruntów leśnych 8 ha.
Uprawa poletek łowieckich i pasów zaporowych o łącznej powierzchni 6,5 ha znacząco ogranicza szkody w płodach rolnych i, poza dokarmianiem, stanowi bazę żerową dla zwierzyny. Ponadto Koło ogranicza szkody kupując rolnikom elektryczne pastuchy. Obwody żuławskie (113, 135) są corocznie zasiedlane bażantem. W okresach zimowych zwierzyna jest systematycznie dokarmiana i rozstawiane są lizawki mineralne, za co odpowiedzialni są gospodarze obwodów.
Od lat konsekwentne egzekwowanie zakazu pozyskiwania loch, i dzików w przedziale wagowym 50÷100 kg pozwoliło dochować się dobrego stada podstawowego oraz odyńców o wadze grubo powyżej 100 kg. W rezultacie corocznie pozyskuje się po kilka odyńców o wadze do 170 kg. Wprowadzony uchwałą Walnego Zgromadzenia system redukcji drapieżników skutecznie ogranicza w łowiskach, przede wszystkim, ilość lisów i jenotów.
Strzelectwo. W okręgowych zawodach strzeleckich drużyna Koła zajmowała miejsca: V – 1961, IV – 1965, III – 1967, I – 1968, I – 1975, I – 1976, IV – 1977, II – 2005. Indywidualnie Jarosław Sobczak posiada klasę mistrzowską. W 2005 roku zajął pierwsze miejsce w klasie powszechnej http://kola.lowiecki.pl/gdansk/zo/archiwum.html (zawody strzeleckie 2005) a na XXXVIII MISTRZOSTWACH PZŁ KLASY POWSZECHNEJ był na 52 miejscu http://old.pzlow.pl/palio/html.run?_Instance=www.pzlow.pl&_PageID=120&_RowID=1262&_CheckSum=2052930107
Reprezentanci koła zajmowali czołowe miejsca w klasyfikacji indywidualnej a pierwszymi miejscami w klasie powszechnej mogą się poszczycić kol. kol. Leon Góra, Wiesław Góra i Edmund Wach-1976-ew).
Odznaczenia. 20.03.2002 roku Koło Łowieckie OGAR odznaczono Złotym Medalem Zasługi Łowieckiej, a 16.10.2012 roku Koło otrzymało ZŁOM. ZŁOMEM odznaczono Jerzego Figurę. Złotymi Medalami Zasługi Łowieckiej: Jerzego Figurę, Jerzego Liszniańskiego, Adama Pietrasa, Andrzeja Rogóyskiego, Ryszarda Zdanowskiego. Srebrne Medale Zasługi Łowieckiej otrzymało 13 członków Koła, Brązowe Medale 27. 3 Kolegów odznaczono medalami regionalnymi. W 2013r. złotym medalem odznaczono kol. Edmunda Wacha a srebrnym Wojciecha Biegaja (ew).
Trofea medalowe. Zbigniew Dąbrowski 1966 rok, sarna rogacz, złoto; Jerzy Liszniański 2001 rok, jeleń byk, złoto, 2013 i 2014 rok, jeleń byk, srebro, 2011 rok jeleń byk, brąz; Jacek Siuty – 2010 rok, jeleń byk, srebro; Edmund Wach – 2011 i 2014 rok, jeleń byk, brąz; Mirosław Molski – 2014 rok, sarna rogacz, brąz.( ew).
Aktywność w PZŁ. Członkowie koła byli i są aktywnymi uczestnikami władz i komisji okręgowych PZŁ: Ryszard Zdanowski – Rada Okręgowa w Gdańsku (1980-1985), Mirosław Molski – Rada Okręgowa w Elblągu (2010-2015), Jerzy Liszniański – Zarząd Okręgowy w Gdańsku (2005-2010), Jerzy Figura – komisja propagandy w Gdańsku, Ryszard Zdanowski – komisja hodowlana w Gdańsku, Jerzy Liszniański i Edmund Wach – komisja wyceny trofeów w Gdańsku (od 2010 ), Andrzej Matyjasik – komisja kynologiczna e Gdańsku (od2010). Edmund Wach jest lektorem PZŁ i członkiem komisji egzaminacyjnej na kursach dla nowo wstępujących i dla selekcjonerów.( ew).
2016.10.30
***
Tym, którzy zapominają o wyprzedzaniu. W czasie mojej prezesury, w roku 1987, na bazie wytycznych ZG PZŁ koła opracowywały swoje statuty. Statut Koła OGAR ZO PZŁ zatwierdził 17.07.1987 roku. Statut zilustrowałem i wydałem w postaci książkowej, dla każdego Członka Koła.
Rysunki zaczerpnąłem z radzieckiej literatury łowieckiej. U podłoża pomysłu leżała idea: – nie zapominać o podstawach techniki strzelania i o… Statucie Koła. Trochę to moje dzieło było zgrzebne – po prostu, na miarę czasu.
2016.10.27
***
Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą w jakich realiach będziemy funkcjonować od 2017 roku: – Ustawa z dnia 20 maja 2016 r. o zmianie ustawy – Prawo łowieckie.
2016.10.19
***
***
Gdy podjąłem decyzję, żeby nie startować w wyborach 2015 byłem głęboko przekonany, że nie będę dalej angażować się w sprawy Koła. Niestety myliłem się, jak widać, więc nadal będę narażał się Kolegom, którzy nie widzą dalej, jak czubek własnego nosa. A może nawet bardziej i z gorszym dla mnie skutkiem. Bo przecież nie mam już żadnej zbroi, poza sentymentem do OGARA i jakimś poczuciem racji wynikającym z nabytego doświadczenia, znajomości środowiska, ludzi i perspektywy czasowej. Co oczywiście nie daje mi prawa do racji absolutnej i mogę się w swoich ocenach mylić.
2016.10.09
***
Foto Strefa Baltic
***
Dlaczego namawiam do skoku spadochronowego. Spójrzcie na foto, znajdziecie odpowiedź. Mam cichą nadzieję, że skoczą: Karolina i Ania. Skoczą i powiedzą, dziękujemy Ci, byłyśmy szczęśliwe, i wolne.
2016.10.07
***
Fot. KJ Lesiński
***
Moim zdaniem. Staże: – Przez cały okres pełnienia funkcji prezesa trzymałem się wprowadzonej przeze mnie zasady: rocznego okresu próbnego, przed przyjęciem na staż. Uważałem, bowiem i uważam, że rok to za mało, żeby ocenić kandydata na członka koła. Dotyczyło to również, a może nawet powinno dotyczyć szczególnie, członków rodzin. Tak było np. z Karoliną, tak było z Robertem, członkami szanowanej rodziny myśliwskiej. Jedyny wyjątek, jaki zrobiłem, to Ania. I to nie ze względu na oczekiwanie Jurka, a ze względu na szacunek, jaki żywiłem do Ani, za to, co robiła dla swojej Mamy i na jej czasowe, w związku z tym, zaangażowanie. Ten kompromis był ze wszech miar słuszny.
Z moich obserwacji wynika, że Zarząd naszego Koła z tej praktyki zrezygnował. Jeżeli tak jest, to popełniono błąd, chociaż jacyś mądralińscy postulowali nawet skrócenie stażu do pół roku.
Ciekaw jestem, co leżało u podstaw decyzji Zarządu, bo chyba nie dobro Koła. Argument, że Statut tego nie wymaga jest argumentem słabym. Ja byłem nie raz o tę sprawę atakowany, ale wytrwałem, bo przecież nie ma paragrafu w Statucie, kiedy należy przyjąć kogoś na staż, a staż zgodnie ze Statutem trwał rok.
2016.10.05
***
Fot. KJ Lesiński
***
Moim zdaniem. Echa WZ 2016: – Artur jest mądrym Kolegą, zauważyłem zresztą to wcześniej. Artur jest mądry, a ja jestem wizjoner, bo przewidziałem, ba byłem absolutnie pewien, że nie będzie dalej w Kole polowań dewizowych, na jelenie byki.
Gdybym Wam powiedział, na co inne koła przymykają oko, żeby dewizowców nie stracić, byście nie uwierzyli. Nasi Koledzy idą na kompromis, żeby zapewnić sobie środki do bezpiecznego funkcjonowania, żeby starczyło na dobrą gospodarkę łowiecką i na odszkodowania – bez konieczności podnoszenia składek, bez groźby doraźnych zrzutek z kieszeni członków koła. A my z możliwości zdobycia nie małych środków rezygnujemy, a jednocześnie oszczędzamy na rozwoju strzelectwa w Kole. Na czym będziemy oszczędzać później?
Środki, które Koło zdołało dotychczas zgromadzić szybko się mogą rozpłynąć, a ci, którzy uważają, że bilans Koła jest dobry, jeżeli nie jest ujemny są, delikatnie mówiąc, intelektualnie rozchwiani.
2016.09.30
***
Foto archiwum
***
Moim zdaniem. Nawet wtedy, gdy uparłem się, żeby Koło otrzymało ZŁOM na rocznicę 60.lecia i nie zaniechałem o to starań, gdy RO odrzuciła nasz wniosek; nie rozumiałem w pełni znaczenia i roli munduru. Traktowałem wówczas mundur tylko, jako warunek otrzymania ZŁOMU. Przekomarzałem się nawet z Jurkiem mówiąc, że nigdy munduru nie ubiorę.
Istotę munduru dowolnej grupy społecznej zrozumiałem później, trochę też dzięki Prezesowi Markowi Gorskiemu i Wojtkowi Kraińskiemu. Mundur to symbol, znak przynależności i publiczne opowiedzenie się po stronie wartości, jakie grupa społeczna nosząca ten mundur wyznaje.
Ale mundur to też równość i braterstwo: – Jesteśmy wszyscy równi, podlegamy wszyscy temu samemu prawu i tym samym obowiązkom. W mundurze nie dzieli nas status majątkowy, nie dzielą metki na garniturach i koszulach. Jedyne, co może nas dzielić to kultura osobista, czyli wartość, której kupić nie można.
Dlatego zdziwiłem się, gdy w zeszłorocznym Komunikacie przeczytałem, że na Bal 2015 mundury są nieobowiązkowe. Osobiście odczytałem to, jako zachętę. Więc, kiedy powinniśmy występować w mundurze? Tylko na WZ i na pogrzebach Członków Koła? Prawdę mówiąc, to nawet Członkowie Zarządu, żeby nie zapomnieć, że podejmują decyzje w imieniu społeczności Koła, a nie własnym, czy grup interesów, na posiedzeniach powinni spotykać się i radzić w mundurach.
Kto ma wątpliwość niech spojrzy na zdjęcie, powyżej.
2016.09.27
***
Foto archiwum
***
(…) Przez długi czas kolekcjonowałem obserwacje – pisze autor – o zasięgu wykrywania przez zwierzęta za pomocą węchu – człowieka i innych obiektów. Dane z tego zakresu są rozsiane na wielu stronach prac naukowych, popularnonaukowych oraz naukowych książek i artykułów. Gdy zgromadziłem ich setki i ująłem w tablice od razu rzuciło mi się w oczy, że zwierzęta mające większy wzrost i znaczne rozmiary łowią zapachy z większej odległości niż zwierzęta małych rozmiarów: –
• Kret i zwierzęta mniejsze – do 1 m
• Wiewiórka, zając, piżmak, nutria, soból, wydra, kot domowy, jeż – do 40 m
• Rosomak, lis polarny, lis, jenot, wilk, bóbr, pies – do100 m
• Niedźwiedź, dzik, sarna, jeleń łania – do 500 m
• Renifer, jeleń byk, łoś – do 1000 m
• Słoń – powyżej 1000 m
Podane wyżej dane liczbowe może ktoś podawać w wątpliwość, i dyskutować z nimi, ale sama tendencja zwiększania się zasięgu czucia zapachu ze zwiększeniem wielkości zwierzęcia nie da się kwestionować. Nasze doświadczenia potwierdzają, że np. wilk wyczuwa pachnące tampony z dalszej odległości, niż zwierzęta mniejsze takie, jak lis.
Dlaczego zwierzęta większe mają w tym przewagę? Ostrość węchu – „próg absolutny”, jak mówią fizjolodzy, mierzy się minimalną koncentracją pachnącego środka wywołującego reakcje organizmu. Im większe zwierzę, tym większa objętość jamy nosowej, więc tym więcej może się tam dostać środków pachnących. Dalej, zwierzę dużych rozmiarów ma większe szanse wykryć zapach przez śnieg lub ziemię. Wąchający jeleń z większa siłą wciąga powietrze, a w nim pachnące cząstki, niż zwierzę mniejsze, np. ciele, którego płuca grające w tym przypadku rolę ssącą są znacznie mniejsze.
Potoki zapachów mogą się rozprzestrzeniać na różnej wysokości od ziemi. Zwierzę wysokie ma, więc większe szanse złapać w nozdrza strumień zapachu, ponieważ może przemieszczać głowę w większym zakresie, jak zwierzę małe, którego zakres przemieszczania głowy mierzy się w centymetrach, a nie w metrach.
Wysoki wzrost daje zwierzęciu przewagę nie tylko w łapaniu zapachów, ale też w orientacji wzrokowej. Nie rzadko można zaobserwować, że zwierzę, żeby uzyskać więcej informacji, staje na tylnych nogach, a nawet podskakuje.
Wilgoć sprzyja zwierzynie w łapaniu zapachów. Jeden z pierwszych badaczy zapachów w naszym kraju N. A. Sabielew już przeszło 100 lat temu zebrał w tej materii obszerny materiał. Znakomity myśliwy Hanter powiedział o lwach: deszcze wyostrzają ich czułość. W naszych próbach z psami maksymalną odległość 165 m, z jakiej pies zwietrzył pachnący tampon stwierdziliśmy w deszczu.
Interesujące, że wszystkie zwierzęta z dobrym węchem charakteryzują się mokrymi nosami. Im gorszy węch, tym bardziej suchy nos. Np. u psa nos jest bardziej mokry, jak u kota. Wilgotność nosa jest konieczna do określania kierunku wiatru, a konsekwencji kierunku skąd pochodzi zapach. Każdemu myśliwemu wiadomo: żeby określić skąd wieje wiatr wystarczy pionowo wystawić mokry palec. Skóra palca poczuje ochłodzenie nawet od słabego wiatru. Ciekawe, że wilgotność powietrza sprzyja nie tylko zapachowi, ale też widoczności. Pastuchy w stepie, dla których ważna jest widoczność na duże odległości, stosują oryginalny sposób: wdychają powietrze przez wilgotną szmatkę, co zwiększa dalekowzroczność.
Opinie o wpływie wysokiej temperatury powietrza na powonienie nie są jednoznaczne. Ale stwierdzono, że w pogodę gorącą ślad sobola wietrzeje szybciej, a pies nie tylko jego, ale też wiewiórkę szuka kiepsko. Również wysoka temperatura karmy psa wpływa zgubnie na jego węch.
Przy niskiej temperaturze zapachy niektórych złożonych substancji mogą się zmieniać, bo na skutek różnic fizycznych charakterystyk oddzielne komponenty zapachu z nich wypadają. Np. na bardzo silnym mrozie całkowicie zgniłe mięso traci w zapachu nutę gnilna i przybiera nutę… czekolady.
…W mrozy obniża się dystans działania zapachu, dlatego przy temperaturach poniżej -10o C nie zaleca się przeprowadzać prób polowych psów. Zauważyłem, że zimą, przy wyższej temperaturze, pies – łajka poszukując wiewiórkę lub ptaka obwąchuje śnieg, a przy niższej częściej wącha powietrze. Widocznie w zależności od temperatury zmienia się zdolność śniegu do utrzymania w sobie zapachów.
W życiu zwierząt, w zależności od stopnia zimna, zmienia się waga powonienia. Czym zimniej, tym w większym stopniu zwierzęta kierują się wzrokiem i słuchem
Pogorszenie możliwości orientowania się zwierzęcia węchem w niskich temperaturach powietrza ma wpływ na jego mobilność: nie ma sensu prowadzić poszukiwania, gdy nie ma do tego dostatecznych danych. Potwierdza to zmniejszenie ilości śladów gronostajów i innych zwierząt, w czasie mrozów. Zwierzęciu mającemu silnie rozwinięte gruczoły powonienia łatwiej uniknąć zębów wroga w czasie niskich temperatur niż w temperaturach wyższych. W czasie zimna zmniejsza się możliwość znalezienia się zwierząt innej płci. I może to jest jedną z przyczyn, że gon zwierząt w większości przypadków przebiega wiosną, w stosunkowo ciepłym okresie. Prawdopodobnie na północy powonienie u zwierząt ma gra mniejsza rolę jak na południu.
W przeciwieństwie do wiosny, kiedy z następującym ociepleniem zwiększa się efektywność powonienia, w okresie od listopada do kwietnia efektywność się zmniejsza. Przyczyna tego jest nie jasna. Możliwe, że związane jest to z ze wzrostem promieniowania ultrafioletowego w miarę zbliżania się wiosny, bo promienie ultrafioletowe mają zdolność dezodoryzacji zapachów, a to znaczy: ich niwelacji lub osłabienia, w zależności od czasu działania promieni.
Można, więc założyć, że słońce może likwidować bardzo słabe zapachy lub osłabiać mocniejsze i utrudniać zwierzynie ich zwietrzenie. (…)
Tłum. KJ Lesiński
Dzisiaj skoczyłem po raz wtóry, ale tym razem z 4000. metrów, co daje 50 sekund swobodnego szybowania. Niebo było czyste, widoczna ziemia z czerech kilometrów, wspaniałe uczucie i wspaniałe widoki.
2016.09.25
***
Foto archiwum
***
Dlaczego nie napiszę. Właśnie, dlaczego nie napiszę obiecanej książki o naszym Kole? Przecież przygotowałem w laptopie foldery rozdziałów, zacząłem gromadzić dokumentację fotograficzną, przewertowałem parę książek o kołach łowieckich i założyłem wstępną, ogólną formę książki, która siłą rzeczy w trakcie pracy byłaby weryfikowana. Oczywiście, podstawowy materiał źródłowy niezbędny do napisania monografii to protokoły WZ i posiedzeń Zarządów Koła OGAR oraz archiwum ZO.
Krótko po WZ 2015 dowiedziałem się od Wojtka, że Mirek wziął od niego tylko materiały, które są potrzebne do bieżącego funkcjonowania sekretarza, a zeszyty z protokółami archiwalnymi zostawił.
Zwróciłem się, więc z prośbą do Prezesa o wyrażenie zgody na pobranie od Wojtka, wypożyczenie od Koła), tych protokołów – za pokwitowaniem – i otrzymałem zgodę. Niestety, gdy zadzwoniłem do Wojciecha, żeby w tej sprawie się z nim umówić, dowiedziałem się, że na polecenie Kolegi Wacha protokoły zostały od niego zabrane.
Byłem zdziwiony (jeszcze jestem) i było mi przykro. Po namyśle zdecydowałem, że nie będę się kopał z koniem, czy z innym czworonogiem – nie pamiętam już o jakiego w tym porzekadle chodzi.
Na marginesie, to nie mnie, ktoś tam robi krzywdę, bo ja zamiast monografii Koła OGAR napiszę dwie inne książki.
2016.09.21
***
AMIR JACKOWY W PEŁNEJ KRASIE
Fot. J. Bielawski
Czy wiecie, że? – Pies wyczuwa zapachy do 100 m, a dzik, sarna i jeleń łania do 500 m. Bierzcie to – na polowaniu – pod uwagę
2016.09.20
***
Witaj Krzysiu
Właśnie wróciłem z wypadu nad BUG, wspaniale lasy mila atmosfera, jak zwykle niezapomniane wrażenia.
W załączeniu przesyłam dyplom wraz z kartą oceny pieska – prezent, który mi zafundował na 71.
Pozdrawiam
Jacek B
Serdeczne Jacku gratulacje, przekaż je również Amirowi. Jak Ci już mówiłem, ciągle pamiętam Denisa. Niżej załączam Ci tekst, który właśnie przesłał mi mój przyjaciel Włodek Aleksandrowski, psychoanalityk i wielki miłośnik psów. Przydałoby się zdjęcie Amira.
KJL
Znalezione w sieci.
Psy nigdy nie umierają. One śpią w twoim sercu. Każdy miłośnik zwierząt powinien to przeczytać!
Strata psa bardzo boli każdego miłośnika zwierząt. Psy są najwierniejszymi przyjaciółmi, zawsze kochającymi bezinteresownie. Mamy nadzieję, że te mądre słowa pomogą Tobie lub twoim bliskim. Jeśli zainspirował Cię ten artykuł udostępnij go dalej.
Te słowa zostały napisane przez Ernesta Montague i opublikowane na portalu DogHeirs. Ernest napisał je po stracie ukochanego czarno-białego pit bula Bolo, który do końca życia kochał spacery. Nawet gdy po każdych 5 metrach musiał się zatrzymać, w jego oczach widać było wolę dalszego spaceru “Niektórzy z was, zwłaszcza Ci którzy niedawno stracili psa na rzecz “śmierci”, nie do końca to rozumieją. Nie czuję potrzeby tłumaczenia tego, ale ponieważ sam nie jestem wieczny więc muszę to wyjaśnić.
Psy nigdy nie umierają. Nie wiedzą jak to zrobić. Stają się zmęczone i bardzo stare, ich kości zaczynają boleć. Oczywiście nie umierają. Jeśli by umierały to przecież nie chciały by zawsze iść na spacer, a przecież chcą iść na spacer, nawet długo po tym jak ich stare kości mówią: “Nie, to nie jest dobry pomysł. Nie idźmy na spacer”. One zawsze chcą iść na spacer. Nawet jeśli kolejny krok oznacza, że ich stare ścięgna nie utrzymają ich na nogach, to i tak będą szły dalej.
To nie jest tak, że nie lubią twojego towarzystwa. Przeciwnie, spacer z tobą jest dla nich wszystkim. Symfonia zapachów, która je otacza to ich świat. Kocia kupa, zapach innego psa, gnijące szczątki jakiegoś ptaka, no i ty. To jest to co sprawia, że świat jest dla nich idealny, a w idealnym świecie nie ma miejsca na śmierć.
Jednak psy stają się bardzo śpiące. I tu jest sedno sprawy. Nie uczą tego na uczelniach, gdzie wykładają co to kwarki, gluony oraz ekonomia Keynesa. Wiedzą tam tak wiele rzeczy, że zapominają o tym, że psy nie umierają. Naprawdę szkoda. Psy mają przecież tak wiele dobrych rzeczy, a ludzie potrafią tylko gadać.
Gdy myślisz, że twój pies umarł, on po prostu usnął w twoim sercu. One wciąż merdają ogonem, przez co twoje serce tak boli i ciągle płaczesz. Kto by nie płakał mając szczęśliwego, merdającego ogonem psa w klatce piersiowej. Ała! One merdają gdy się tam budzą. Wtedy mówią: “Dzięki! Dzięki za cieplutkie miejsce do spania, w dodatku tak blisko twojego serca, to najlepsze miejsce!”
Na samym początku ciągle się budzą, dlatego tak często płaczesz. Ich ogon merda. Ale po jakimś czasie śpią coraz więcej. (pamiętaj, że psia chwila jest zupełnie inna od ludzkiej chwili. Idziesz z psem na spacer, a dla niego to cały dzień przygód w ciągu jednej godziny. Potem wracasz do domu i zanim znowu z nim wyjdziesz to dla niego mija tydzień lub co najmniej kilka dni zanim znowu z nim wyjdziesz. Nie dziwi więc dlaczego tak kochają spacery).
W każdym razie, jak już mówiłem, one zasypiają w twoim sercu, a gdy się budzą merdają ogonem. Po kilku psich latach śpią już coraz dłużej, więc i ty możesz. Były GRZECZNYMI PSAMI całe swoje życie i oboje to wiecie. Bycie grzecznym psem przez cały czas jest bardzo męczące, zwłaszcza gdy jest się już starym i bolą kości, a chcąc iść do przodu ląduje się pyszczkiem na ziemi i nawet gdy pada na dworze i nie chce się wyjść to i tak się wychodzi wysikać na zewnątrz bo tak czynią dobre psy. Więc zrozum, po czymś takim trzeba odespać w twoim sercu, więc będą spały dłużej i dłużej. Ale nie daj się zmylić, one nie są martwe. Nie ma czegoś takiego. One śpią w twoim sercu, a budzą się gdy tego najmniej oczekujesz. One już takie są.
Jest mi żal ludzi, którzy nie mają psa śpiącego w sercu. Tak wiele tracą. Przepraszam, ale idę sobie popłakać.”
2016.09.19
***
Fot. KJ Lesiński
***
Echo moich piątkowych dywagacji, i potwierdzenie ocen, nie długo trzeba było czekać: – Pewnie wiesz od Jarka, że nie stanęliśmy na pudle. Może kiedyś. Ja z dobrą formą trafiłem na dzień później. Byłem na zawodach 10-09-2016 O tabakierę Starosty Starogardzkiego w Bietowie (zawody śrutowe) i udało mi się uzyskać 250/300 tj. czwarty wynik i do pudła zabrakło mi jednego rzutka, a do drugiego miejsca tylko dwóch.
Będzie lepiej w przyszłym sezonie niezależnie od tego czy Koło nas wesprze czy nie, bo entuzjazm w nas wielki. Adam (2016.09.12)
Gratulacje Adam, nie wiesz jak mnie to cieszy.(KJL)
2016.09.13
***
Fot. KJ Lesiński
Nasza Drużyna Strzelecka – Jarek, Karolina i Adam. Nie miałem wczoraj czasu, żeby kibicować, ale chociaż wpadłem na Jaśkową Dolinę przywitać się z naszą Drużyną startującą w zawodach. Zobaczcie, jaką mają broń. Nie mogłem się oprzeć pokusie pogłaskania sztucera Jarka, którego osadę osobiście wypieścił z amerykańskiego orzecha. Zwróćcie uwagę, jak Jarek trzyma tę broń, jak najdroższą kochankę.
Nie wiem, jakie miejsce Drużyna zajmie, ale wiem, że na dzisiaj Jarek plasuje się w pierwszej dziesiątce Okręgu Gdańskiego. Karolina, Adam i Karol strzelają już też dobrze, potrzebne im jeszcze obycie, żeby wyzbyć się emocji i nie popełniać na zawodach błędów – czyli trening, trening, trening. Jeżeli Jarek jest kompetentny, a jest, to niedługo uczniowie przynajmniej mu dorównają.
Z tego, co wiem została ww. czwórka i pewnie byłoby więcej chętnych do treningów gdyby niezwiązany z tym nie mały koszt. Szkoda, że w budżecie Zarząd nie przewidział środków na rozwój strzelectwa w Kole, środki przyznawane na okoliczność, uznaniowo, nie rokują dalszego rozwoju.
W moim odczuciu minimum rocznych środków to 10 000 zł i to do dyspozycji prowadzącego Zespół (do ścisłego rozliczenia), bo taki system zapewnia elastyczny i sensowny sposób wykorzystania środków i jest zgodny z zasadami sprawnego kierownictwa: – Podejmowanie przez Kierownictwo decyzji wykonawczych za Personel, w zakresie powierzonych Personelowi kompetencji, jest objawem niekompetencji Kierownictwa (chyba Kotarbiński).
Znając Karolinę, myślę, że najszybsze sukcesy odniesie właśnie ona i to na skalę krajową – wśród Dian. Tym bardziej, że w przypadku braku finansowego wsparcia ze strony Koła może liczyć na Tatę.
Przy okazji zamieniłem parę zdań życzliwych z Piotrem Ławrynowiczem, Wojtkiem Kraińskim i Kolegą Przewodniczącym, Markiem Gorskim. Wojtek, jak zwykle, pełen werwy i optymizmu, Piotr niestety w nie najlepszej formie. Martwię się o Piotra, i życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia.
2016.09.10
***
Czy popełniłem jakieś błędy pełniąc funkcje prezesa? Oczywiście, i to nie mało. Kiedyś, być może, je wyliczę.
2016.09.06
***
Fot. KJ Lesiński
***
W nawiązaniu do WZ 2014, na którym próbowano „dorobić mi gębę”. Kłamstwo nie jest tożsame z nieprawdą, bo u źródeł kłamstwa zawsze leży intencja i wyniesienie korzyści. Można człowieka kłamstwem oczernić, złamać mu karierę, a nawet go zniszczyć. Ale, ostatecznie, czas zawsze prawdę odkrywa i nic nie zdoła tego zmienić. I pozostaje wtedy wstyd, jeżeli dla kłamcy ten stan nie jest obcy. Tak to już jest drogi R.Z.
Niżej, bez komentarzy, zamieszczam kopię części protokołu z Walnego Zgromadzenia (1989.01.15), który mi wpadł w ręce. Z protokołu jasno wynika, kto został odwołany, a kto przed Walnym Zgromadzeniem do Komisji Rewizyjnej złożył rezygnację, i z jakiego powodu.
Czy na WZ 2014 było mi przykro? Jeżeli chodzi o RZ., nie. Nawet Ci z kolegów, którzy znali fakty i milczeli nie zdziwili mnie, chociaż, kto milczy ten potakuje. Cóż moja chata za wsią… i mogę to zrozumieć.
Zaskoczył mnie wówczas i przykrość sprawił tylko jeden Kolega, ale nie miałem wtedy tej wiedzy, jaką posiadłem później. Zresztą przyjaźń nie jest wartością stałą, lojalność określoną, ujmując problem w kategoriach matematyczno – moralnych. A zbytnia wiara i naiwność musi się potknąć, i na łeb upaść, żeby się ocknąć, do rzeczywistości wrócić.
2016.08.22
***
Natura w zeszytach szkolnych
• Poznać, ze koń jest chory po tym, że traci swą naturalną wesołość, jest zamyślony.
• Szkielet utrzymuje nas na nogach. Gdyby nie było szkieletu, to mięso ciągle spadałoby na ziemię.
• W zimie należy dokarmiać leśne zwierzęta, aby były smaczne na wiosnę.
• Człowiek rozmnaża się nie przez pączkowanie, tylko przyjemniej.
• Jaskółka jest zwierzęciem, tylko że w powietrzu.
• Aby się nie zarazić, to trzeba myć wszystkie owoce i nie jeść na tej samej misce co pies.
• Ludzie pierwotni żywili się łonem natury.
• Wilki zaliczamy do zwierząt zębatych.
• W lesie rosną różne drzewa, a mianowicie wysokie, średnie i małe.
• Pingwiny nie mogą latać, bo nie mają śmigieł.
• Ślimak ma jednocześnie płeć żeńską i męską, ale z tego nie korzysta.
• Dorsz jest to ryba wędzona.
• Człowiek zjadłszy mięso z wągrem, przekształca się w tasiemca.
Zebrał R.K.
2016.08.18
***
Fot. S. Chłodziński
Pamiętacie rzeźbiarza, mojego przyjaciela Sylwka Chłodzińskiego, który zrealizował projekt tablicy okolicznościowej, opracowany przeze mnie – był na obchodach sześćdziesięciolecia. Tablicy, bo nie chciałem sztampowego „medalu na okoliczność”. Pierwotnie miał być na niej Koncert Wojskiego, ale na szczęście w porę przypomniał mi się osiemnastowieczny tekst Krasickiego, który znalazłem w mojej bibliotece.
Ale wracając do Sylwestra Chłodzińskiego, właśnie przysłał mi rzeźbę nad którą aktualnie pracuje: – dotąd rzeźbił w drewnie, ceramice, brązie, marmurze, teraz zaczął w stali – i jest zachwycony pracą w tym materiale.
Myślę, że jego mistrz prof. Andrzej Karol Wiśniewski mieszkający od kilkudziesięciu lat w Hiszpanii i tworzący na wszystkich kontynentach świata może być z niego dumny, bo uczeń zaczyna przerastać swojego nauczyciela. Sylwestrowi pogratulowałem, Andrzejowi złożę gratulacje przy najbliższej okazji – nauki w Orońsku nie poszły w las.
Wiele rzeźb Sylwestra Chłodzińskiego można obejrzeć w zakładce PRZYJACIELE. Jeżeli ktoś byłby zainteresowany pracami mistrza – służę telefonem.
2016.08.03
***
***
Nie udało mi się, niestety, i to nawet w Zarządzie, a może przede wszystkim, przełamać stereotypu myślowego (intencji?) odnośnie wykazów umownie nazywanych stanem kont myśliwych. Bo przecież to nie jest stan kont osobistych w znaczeniu możliwości naruszenia dóbr osobistych, w przypadku podania ich do wiadomości Członków Koła.
To jest po prostu wykaz wzajemnych należności i zobowiązań CZŁONEK KOŁA – KOŁO wynikających ze Statutu PZŁ, Uchwał WZ i Uchwał Zarządu oraz dowód wywiązywania się Kolegów z podstawowych obowiązków członka Koła i nabytych praw do otrzymania odstrzału.
A więc znajomość „stanu kont” jest jednym z ważniejszych elementów jawności życia w Kole, a jawność jest podstawą demokracji, formą czuwania Członków nad poprawnym funkcjonowaniem Koła.
Ci, którzy, moim zdaniem, są za utajnieniem, albo czegoś nie rozumieją, albo kierują się określoną intencją. Bo każdy Członek Koła powinien mieć prawo wiedzieć, żeby móc, w przypadku takiej konieczności, zadać pytanie. Dlaczego? Dlaczego Kolega niewywiązujący się z podstawowych obowiązków członka Koła tak, a ja nie?
Spełnienie ww. oszczędza też Zarządowi trud wyciągów indywidualnych i indywidualnego rozsyłania; wystarczy wysłać zestawienie jednym zbiorczym mailem.
To przecież było tak niedawno, wczoraj, pół wieku temu. Wyciągnijcie, Młodzi, z tego wnioski i miejcie odwagę nie popełniać grzechu śmiertelnego, grzechu zaniechania.
Foto archiwum
Fot. KJ Lesiński
***
Fot. KJ Lesiński
***
Kiedyś zainspirowany przez Mirka Kaczmarka przedstawiłem na posiedzeniu Zarządu propozycję uchwały na WZ dotyczącej premii za strzelone lisy. Zarząd moją propozycję przyjął, zreferowanie projektu uchwały na WZ powierzyłem Kol. Łowczemu, WZ uchwałę podjęło i jesteśmy obciążani za strzelone lisy.
Jednakże praktyka wykazała, że uchwałę należy znowelizować, a może nawet z niej zrezygnować, bo: –
1. Jeżeli dobrze czytam informacje o obciążeniach to należności za lisy przekraczają składkę członkowską i są poważnym obciążeniem dla wszystkich Członków Koła – pytanie czy merytorycznie uzasadnionym?
2. Jeżeli Seniorów zwalnia się z obowiązku wypracowywania punktów i obniża się im składki z uwagi na wiek, a więc zmniejszoną aktywność łowiecką to czy można od nich wymagać, żeby ganiali za lisami w celu obniżenia obciążenia za strzelone lisy – więc, albo zwolnić, albo należność odpowiednio zmniejszyć?
3. Z wielkości obciążenia wynika, że strzelamy również lisy wtedy, gdy mają młode. Byłbym szczęśliwy, gdybym w tej materii się mylił? Pomyślcie o śmierci głodowej lisiąt.
4. Z moich rozmów z Kolegami z kół innych wynika, że również w kołach gdzie nie premiuje się strzelania lisów zaobserwowano poprawę stanu zająca. Więc pozostaje sprawdzić w naszych sprawozdaniach stan pozyskania bażanta i zadać sobie pytanie, czy warto?
To nie jest krytyka, ani namawianie do czegokolwiek, po prostu zastanawiam się, czy, a jeżeli tak, to jak duży w tej materii popełniłem błąd.
Obecnie, aktualny status Koła narzuca potrzebę zmian i zarówno w LISTOWNIKU, jak i na STRONIE INTERNETOWEJ – należałoby zamieścić na nich SZTANDAR oraz ZŁOM i MEDAL ZASŁUGI ŁOWIECKIEJ.
Nasza STRONA INTERNETOWA w jej konstrukcji i w formie jej prowadzenia była żywą kroniką Koła i za taką Rada Okręgowa – przyjmując moje uzasadnienie – ją uznała przy przyznawaniu Kołu ZŁOMU.
Strona internetowa może być, albo żywą interesującą kroniką prowadzoną przez osobę emocjonalnie związaną z zamieszczanymi treściami, a więc zostawiającą piętno swojej indywidualności, albo po prostu tylko beznamiętnym, nudnym słupem ogłoszeniowym.
Nasza STRONA była czytana w przez myśliwych w całej Polsce głównie z powodu informacji oraz moich osobistych ocen i opinii, które zamieszczałem na ZWYŻCE. Dzięki STRONIE np. czytelnik z Podhala zwrócił uwagę Jurkowi Liszniańskiemu, że wycena poroża jelenia, którego pozyskał, jest błędna i powinno być złoto, a nie srebro. I dzięki temu Jurek ma złoto.
Ogół nie zdaje sobie sprawy ile dla Koła Zwyżką ugrałem, ile Zwyżka przysporzyła czytelników STRONY i sympatyków Kołu OGAR. Że treści czasem kontrowersyjne? Między innymi właśnie, dlatego.
Ci, którzy podjęli decyzję wymazania ZWYŻKI ze STRONY Koła nie wykazali, delikatnie mówiąc, zbytniej wyobraźni, zresztą może to tylko zwykła, ludzka małostkowość. Historii się nie koryguje, w historii się nie zamazuje i nie ukrywa faktów, to jest krótkie i bezskuteczne tak, jak kłamstwo. Historię można natomiast komentować i interpretować.
Z kroniki nie wykreśla się zamieszczonych wpisów. Można było ZWYŻKĘ zamknąć i zostawić, np. z komentarzem negatywnym o jej twórcy i byłym redaktorze. I z tym bym się musiał pogodził, bo byłby to logiczny, chociaż niesympatyczny dla mnie, ale porządek rzeczy. Oczywiście rozumiem, że w takim przypadku decydent przestałby być anonimowy.
To, co piszę dotyczy treści STRONY, nie dotyczy ani formy, ani szaty graficznej.
Jeżeli ktoś z Koleżanek lub Kolegów nie chce otrzymywać ode mnie poczty – proszę mnie poinformować – bo chcę, tym którzy są zainteresowani – przybliżyć trochę faktów z historii Koła. Powiedzieć, co jako prezes zrobiłem dla Koła, czego nie zdołałem zrobić (a powinienem) i na koniec jakie popełniłem, moim zdaniem, błędy. Z pewną perspektywą, i bez emocji.
***
Dzisiaj zmarła Mariolka Liszniańska. Odszedł od nas Człowiek dobry i dzielny, od lat borykający się z nieuleczalnymi chorobami.
Dziękuję Ci Mariolko za to, że byłaś. Dziękuję za pogodę ducha, za szczerość, za uśmiech, za spontaniczność.
Dziękuję, za Twoją obecność na sześćdziesięcioleciu Koła, bo wiedziałaś, że jest to dla mnie najważniejsze, ważniejsze od Sztandaru i Złomu.
Dziękuję Ci za troskliwie usztrykowane skarpety, żeby mi nie marzły stopy na polowaniach.
Dziękuję za ciepło i za serce.
Jestem pewien, że Bóg, do którego się modliłaś znalazł dla Ciebie miejsce, blisko siebie.
Zapalmy w naszych domach i na grobie Mariolki świeczki i znicze, żeby mogła powiedzieć Bogu: – Popatrz, ta łuna na dole, to znicze i świece zapalone dla mnie, przez tych, którzy mnie kochali, tych którzy normalnie, po ludzku wspierali, i do końca pomagali. Miej ich w swojej opiece.
2016.04.12
Wczoraj dostałem mail od Jarka Sobczaka, Mistrza Grzmiącego Kija, i pomyślałem sobie, że dobrze byłoby, żeby te informacje otrzymało grono jak najszersze, więc zamieściłem je na stronie www.mojapoezja.pl w zakładce ZAPISKI, na stronie „ze zwyżki”: – link www.mojapoezja.pl/zapiski.php?id=18 , (przepraszam Mirek, że nie skonsultowałem tego z Tobą). W ten sposób koło się zamknęło bo, dokąd nie skonstruowałem Strony Koła, pierwsze wiadomości o polowaniach zamieszczałem na mojej stronie w zakładce WYDARZENIA.
Na Stronie „ze zwyżki” (pierwotnie było „moje koło łowieckie ogar…”, którą założyłem przed kilkoma miesiącami, zamieszczam i będę zamieszczał fakty, opinie, oceny i ciekawostki.
Gdybyś chciał Jarku, strona jest do dyspozycji Twojej i Twojego Zespołu – opinie, oceny, informacje, fotografie itp.
Skończyłem też moją ZWYŻKĘ, gdzie w warunkach komfortowych, przy stołach jest 25 miejsc, a poza stołami może być miejsc drugie tyle – możesz Jarku z przyszłymi mistrzami spotykać się tam na jakąś okoliczność, zapraszam.
Na ZWYŻKĘ zapraszam też przyjaciół, którzy będą chcieli spotkać się przy kawie i nalewkach, żeby porozmawiać, niekoniecznie o Kole i o Łowiectwie. Trunki i kawę stawiam ja.
Dlaczego byłem i jestem, głęboko przekonany, że w Kole OGAR powinien być podłowczy: –
1. Funkcja łowczego, w każdym kole, jest funkcją ważką. Od strategii prezesa, inicjatywy i wiedzy łowczego oraz jego zdolności organizacyjnych i zaangażowania w gospodarkę łowiecką zależy kondycja koła. Oczywiście, granice określa wyjściowy stan posiadania, jakość obwodów łowieckich.
2. W naszej specyfice, znacznego oddalenia obwodów 113 i 135 od obwodu 19 oraz fakt, że obwód 19 jest dla Koła najważniejszym, a Łowczy w zasadzie mieszka w tym obwodzie, powołanie podłowczego na obwody 113 i 135 powinno być bezdyskusyjne. Stwierdziłem to już przed kilkoma laty, ale wobec kategorycznego sprzeciwu Łowczego, nie chcąc wywoływać konfliktu, z koncepcji się wycofałem, tym bardziej, że prowadzi on obwód 19 bardzo dobrze. Ba, kocha 19. i jest o nią zazdrosny tak, że w żadnej mierze nie chce nawet zgodzić się na powołanie gospodarza, sam wykonując z dużym staraniem jego zadania – wiem, bo nie raz brałem w dokarmianiach udział, często w składzie: Jurek, Michał, Marek i ja. Poza tym, wiem też o tym doskonale, Łowczy dla obwodów 113 i 135 nie ma ani czasu – co zrozumiałe – ani, co gorsza serca, i to trzeba mieć na uwadze.
3. Wczoraj podłowczy, który by czuwał nad obwodami 113 i 135, byłby „dla polepszenia stanu”, ale dzisiaj to już pilna potrzeba, spowodowana tym, co się aktualnie wokół myślistwa dzieje (patrz niżej artykuł).
4. PiS nie poświęci dla PZŁ zdobytego elektoratu chłopskiego, więc nie może nadal negować prawa własności rolników, których ziemie włączane są do obwodów łowieckich bez ich zgody. Co w konsekwencji musi doprowadzić do radykalnej zmiany granic obwodów łowieckich, a być może likwidacji niektórych.
5. W takiej sytuacji nie można wykluczyć, że zaistnieje potrzeba, czy może możliwość, indywidualnych umów z rolnikami, właścicielami gruntów. Dlatego niezmiernie ważnym jest bliski i dobry z nimi kontakt. W przypadku obwodów 113 i 135, mając powyższe na uwadze, jedyną drogą do spełnienia tego warunku to podłowczy, który z wspólnie z gospodarzami obwodów, poprzez osobiste, bliskie kontakty, będzie budował dobre relacje dla Koła. Dotąd, szczególnie na obwodzie 113 (szkody powodowane przez dziki), te relacje budowałem wspólnie z Gospodarzem i wiem, że osobistego, permanentnego kontaktu z rolnikiem nic nie jest w stanie zastąpić. To najszybsza i najlepsza droga do uzyskania konsensusu pomiędzy kołem i rolnikiem.
Na marginesie kompromisów: – Nie rzadko we współpracy z Łowczym szedłem na kompromisy, bo ceniłem bardzo jego pracę. Tak było z funkcją podłowczego, tak było z zasiedleniem obwodu 113 danielami, i w wielu innych przypadkach. W przypadku danieli, być może, Łowczy miał rację, że mój pomysł zasiedlenia daniela nie był dobry, chociaż o ile pamiętam WZ zaaprobowało na ten cel środki, na wniosek Zarządu. Poczucie własnej wartości, jasno wytyczony cel i moje pojęcie roli prezesa pozwalały mi nie tylko na kompromisy wtedy, gdy uważałem to za celowe z punktu widzenia interesu Koła, ale też na stawianie Kolegów przed sobą, a nawet przypisywanie im moich inicjatyw, żeby ich budować i mobilizować do dalszej aktywności. Z niektórymi Kolegami mi się to nie udało. Niestety.
Artykuł poniższy (Polityka nr 3, 2016) zamieszczam „dla obrazu”, jak ludzie niebędący członkami PZŁ – a może nawet będący przeciwni nam – widzą problem.
Przepraszam za jego stan, nie zakładałem, że będę chciał wykorzystać jego skan.
Tradycyjnie złożyliśmy sobie życzenia z Kolegami: Markiem Gorskim, Wojtkiem Kraińskim, Wiesławem Wysieckim i Piotrem Ławrynowiczem, i tradycyjnie, jak co roku Piotr zaskoczył mnie wierszem –
Kręte nasze drogi…
I wciąż na nich wiatry wieją…
Co raz trudniej patrzeć w przyszłość
z wiarą i nadzieją…
Wokół krążą sprzeczne racje –
wszyscy bronią demokracji:
czy zostanie tutaj z nami,
czy wybierze emigrację?!
I gdzie śród medialnych mgieł
nasz kochany PZŁ?
Co jest prawdą, co jest ściemą?
Sentymentów tutaj nie ma,
gdy głos bierze polityka
obiektywna prawda znika…
Taki (nie po raz pierwszy)
Naszych spraw porządek…
Oby wygrał pragmatyzm…
i zdrowy rozsądek!
Droga do nieba niełatwa i kręta…
Ale dość na ten temat!
Wszak za chwilę Święta!
Zatem z tej przyczyny
ślę Wam życzenia najcieplejsze,
dla Ciebie i Twojej Rodziny!
Zdrowia (bo to jest najważniejsze),
powodzenia w krętym labiryncie zdarzeń i…
spełnienia wszystkich marzeń.
Piotr
Ja też życzę Koleżankom i Kolegom z Koła OGAR: – Zdrowia i szczęścia w Nowym Roku. W Waszych sercach niech zagości miłość i tolerancja i oby nie było w nich miejsca na fałsz i nienawiść. I pamiętajcie! – Dobry alkohol, w umiarkowanych ilościach, poprawia krążenie i łagodzi obyczaje. Tak przynajmniej twierdziła moja ukochana Ciocia i Chrzestna, która żyła 95 lat, i umarła na stojąco. Tęsknię za Ciocią Trudką, która przeszła przez życie z sercem na wyciągniętej dłoni.
Z mojego dziesięciolecia: – Jerzy Figura. Członek Założyciel, odznaczony Złotym Medalem Zasługi Łowieckiej i Złomem. Przez długi okres niestrudzony Kronikarz Koła, pełniący szereg funkcji łowieckich, koleżeński, pogodny i życzliwy. Zawsze chętnie służący Kołu swoim potencjałem.
Z Jurkiem byłem blisko od czasu gdy, jako prezes (lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku), poprosiłem go o opracowanie projektu i nadzór rozbudowy Schroniska w Przebędowie. Trudno dzisiaj sobie wyobrazić Schronisko bez przybudówki.
W czasie mojej prezesury w latach 2005 – 2015, gdy moja firma DRACO miała jeszcze siedzibę na Ogarnej, Jurek od czasu, do czasu wpadał do mnie na pogaduszki. Kiedyś poprosiłem go, żeby napisał coś o Kole OGAR, „dla potomnych”. W krótkim czasie dostałem część tekstu z obietnicą na resztę. Na resztę czekałem długo, ale w końcu ją od Jurka wyprosiłem. Chyba dzięki operacji oczu, z którymi Jurek miał kłopot.
Zamieszczam Jurku Twoje wspomnienia w takiej formie, w jakiej mi je dałeś, i jeszcze raz Ci dziękuję.
W 2013 roku opracowałem charakterystykę Koła OGAR, do MONOGRAFII ŁOWIECTWO NA POMORZU GDAŃSKIM, zgodnie z wytycznymi Zespołu Redakcyjnego. Niestety Zespół zburzył moją koncepcję, ze szkodą dla tekstu i obrazu Koła – tekst stracił dynamikę, zrobiła się sztampa.
Zainspirowany przez Prezesa, niżej zamieszczam mój oryginalny tekst, żeby Koleżanki i Koledzy mogli go porównać z tekstem zamieszczonym w MONOGRAFII i ocenić, czy mam rację.
W odpowiedzi na “Re: nie bangla… (24.11.2015)” Drogi Edmundzie, i mój przyjacielu: – “Nie z naszej winy” zawiera wyraźną sugestię z którą zgodzić się nie mogę. Więc informuję Adresatów; w żadnej mierze nie z winy mojej, bo ja po WZ nie tylko, że podałem namiary na administratora ale też zaoferowałem swój instruktaż obsługi panelu administracyjnego.
Ja tę stronę zaprojektowałem, pod moim nadzorem Kolega Łukasz Hebel ją opracował, i ja, zgodnie ze swoją wizją, moim zdanie bardzo dobrze, na bieżąco ją prowadziłem.
W dużej mierze dzięki temu, że przekonałem ZO, co do tego, że strona jest naszą żywą Kroniką otrzymaliśmy ZŁOM na nasz jubileusz, bo tak otrzymalibyśmy później (opiszę to kiedyś na stronie – “moje koło łowieckie ogar” http://www.mojapoezja.pl/zapiski.php?id=18 ).
Z żalem z prowadzenia strony zrezygnowałem, bo przecież nie mogłem zgodzić się na bieżąca cenzurę (i to przez kogo), bo w praktyce jest to niemożliwe. Nikomu bardziej, jak mnie, zależało i zależy, żeby strona była żywa, bo przecież to moje ukochane dziecko, i narzędzie Koła, którym Koło może coś ugrać.
Jestem człowiek wolnym, więc mogę sobie pozwolić na szczerość: – Gdybym nawet chciał Zarządowi przeszkadzać, to proszę mi powiedzieć w jaki sposób, mając na uwadze to, co wyżej napisałem. Tak, że Kolego Prezesie to, że dotąd strona jest nie aktywna jest zasługą tylko, powtarzam tylko, Zarządu miłościwie nam panującemu. Czyli Edku to zasługa Twoja – nie bądź taki skromny.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam.
DARZ BÓR
KJ Lesiński
Ptakiem byłem. Po 4. krotnym odwoływaniu z powodu złej pogody, wreszcie dzisiaj (21.11.2015) skok spadochronowy zrealizowałem, w tandemie z Kolegą Pawłem Ludwikowskim: – Lotnisko Pruszcz Gdański, samolot AN – 2, pułap 3000 m, prędkość 215 km/h, jak wieści dyplom za wykonanie skoku.
Żadnej tremy, strachu, emocji – rodzina i przyjaciele mi nie wierzą, pewnie dlatego, że nie wiedzą, że już od 2011 roku latam. Dzisiaj moje swobodne szybowanie w chmurach potwierdziłem, przez 25 sekund, przed otwarciem spadochronu, byłem ptakiem: –
***
w udręce i zauroczeniu
szukałem z nadzieją
gdy żyłem człowiekiem
teraz ptakiem jestem
wiatr mi bratem
domem przestworza
nie marszczę bogiem czoła
daremnie
myślą własną żyję
ból przekuwam na miłość
patrzę sercem
niebo widzę
słońce gwiazdy księżyc
08’2011
Skok, a właściwie jakby mimowolne wypadnięcie z poczciwego Antka, w zasłoniętą dywanem chmur studnię trzech kilometrów, i latanie – przeżycie najgłębsze. Cudowne poczucie absolutnej wolności.
W przyszłym roku skok powtórzę, i w następnym też. (Więcej w zakładce WYDARZENIA)
Czy to możliwe, żeby wśród nas, wśród myśliwych były BESTIE, czy to, po prostu, jeszcze jedna niekompetencja, i manipulacja? Fakty i Mity, 11 – 17.09.2015, Lukasz Lipiński – “Wyrok na jeleniu”.
Obdzieranie żywcem ze skóry, szczucie psami, kopniaki, ciągnięcie za poroże – to wszystko musiał znieść jeleń, którego dopadli myśliwi…
O sprawie makabrycznego znęcania się nad upolowanym, ale wciąż żywym zwierzęciem zrobiło się głośno, gdy film z tego zdarzenia trafił do Internetu. Prawdopodobnie w sieci umieścił go jeden z myśliwych biorących udział w makabrycznym polowaniu. Nagranie szybko zdobyło popularność, a jego zapis dzięki stowarzyszeniu Ludzie Przeciwko Myśliwym (LPM) trafił do prokuratury.
Według ustawy Prawo ło wieckieoraz rozporządzenia Ministra Środowiska z 24 marca 2005 r. w sprawie szczególnych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz, a także zgodnie z kodeksem etyki łowieckiej Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ), po oddaniu strzału myśliwy obowiązany jest niezwłocznie udać się na miejsce, gdzie upadło zwierzę, aby sprawdzić skuteczność oddanego strzału. W przypadku ujścia rannego zwierzęcia (tzw. postrzałka) należy je jak najszybciej odszukać i humanitarnie skrócić jego cierpienie przez oddanie strzału. Przypomina o tym Dorota Wiland, biegła sądowa z zakresu psychologii zwierząt i prezes Fundacji na Rzecz Ochrony Zwierząt Ius Animalia. Jej zdaniem myśliwi, którzy nie dobili zwierzęcia, skazali go na śmierć przez wykrwawienie, co w ramach art. 6 ust. 2 ustawy o ochronie zwierząt jest przestępstwem. Biegła Wiland przygotowała także ekspertyzę nagrania i jego dokładny opis z uwzględnieniem minut nagrania (uwaga, drastyczne!):
1:08 – jeden z widocznych mężczyzn w odległości kilkudziesięciu metrów od kamery oddaje strzał w kierunku leżącego zwierzęcia;
1:28 – jeleń rusza się, usiłuje wstać, podnosi łeb;
do 1:36 – jeleń porusza łbem, kończynami, otwiera i zamyka pysk;
1:48 – do leżącego jelenia podbiega pies, obwąchuje jego grzbiet i zad;
1:53 – jeleń porusza lewą tylną kończyną, pies zaczyna go kąsać, chwyta w zęby i tarmosi lewą tylną kończynę;
2:27 – jeden z obecnych mężczyzn mówi: „Jeszcze wierzgnie”;
2:47 do 2:56 – jeleń dwukrotnie otwiera szeroko pysk;
3:05 do 3:07 – myśliwy pięciokrotnie kopie jelenia butem w grzbiet, na wysokość kręgów piersiowych i lędźwiowych; jeleń otwiera pysk;
3:12 – jeleń wierzga lewą tylną kończyną, w tym samym momencie jeden z myśliwych rozcina zwierzęciu skórę i mięśnie policzka, odsłaniając żuchwę; ponownie widoczne silnie wierzgnięcie lewej tylnej kończyny;
3:31 – jeden z myśliwych zbliża rękę do odsłoniętej żuchwy, w tym momencie jeleń gwałtownym szarpnięciem otwiera szeroko pysk, myśliwy cofa rękę, a ktoś z obecnych mówi: „Jeszcze żyje” i 3:36: „Dobijać!”;
3:45 – myśliwy bez broni zbliża ponownie rękę do rozciętego pyska jelenia, rozlega się głos jednego z łowczych: „Uwaga, uwaga. Jeszcze żyje”;
3:57 – myśliwi chwytają jelenia za przednie kończyny i próbują go przewrócić na grzbiet; w tym momencie zwierzę ponownie porusza pyskiem i szeroko otwiera oko;
4:15 – podczas przecinania skóry szyi – widoczny wytrzeszcz oczu.
Jak nietrudno zgadnąć, po kilku miesiącach policja z Drawska Pomorskiego umorzyła śledztwo przeciwko myśliwym. Stało się tak m.in. dlatego, że funkcjonariusze dostali opinie biegłego, który na nagraniu… nie dopatrzył się przestępstwa. Według niego jeleń był nieprzytomny, a jego wierzganie nogami zakwalifikował jako „ruchy agonalne”. – Biegły, który nie jest specjalistą w dziedzinie weterynarii, stwierdził, że jeleń nie czul bólu mimo, że był krojony żywcem. Nie zauważył również, że zwierzę się rusza i oddycha, a ludzie na filmie krzyczą: „On żyje, trzeba go dobić” – twierdzi jeden z członków Stowarzyszenia Ludzie Przeciwko Myśliwym. Członkowie LPM natychmiast rozpoczęli własne śledztwo, a biegłemu współpracującemu z policją zarzucili bratanie się z myśliwymi. Członkowie LPM wynajęli niezależnych biegłych, w tym wspomnianą Dorotę Wiland oraz dr. nauk weterynaryjnych Magdalenę Szwed. Z obu przygotowanych ekspertyz wynika, że jeleń żył, czuł ból, a myśliwi okrutnie się nad nim znęcali. LPM złożyło odwołanie od wyroku i zapowiada kolejne opinie specjalistów w tej sprawie.
Filmem zajął się również Polski Związek Łowiecki z Koszalina, na którego terenie odbyło się polowanie. PZŁ również umorzył postępowanie, ponieważ jego zdaniem to nie myśliwi zachowywali się karygodnie, a uczestnicy nagonki, którzy nie są członkami Związku. Marek Matysek rzecznik prasowy PZŁ, twierdzi jednak, że to zdarzenie przechodzi ludzkie pojęcie i jest niegodne myśliwego.
– Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by winni cierpienia tego zwierzęcia ponieśli zasłużoną karę – mówią członkowie LPM. Ktoś powie: przecież to tylko jeleń, jeden jeleń. Otóż z relacji wielu osób uczestniczących w polowaniach wiemy, że do podobnych horrorów dochodzi niemal na każdym polowaniu.. . Do sprawy wrócimy.
W przedostatnim numerze Faktów i Mitów znowu ukazała się negatywna informacja o myśliwych – pokot, farba dzieci, naganna treść. Bez względu na to, czy to jest nagonka na myśliwych, czy nie to, jeżeli myśliwy nie ma szacunku dla rannej, lub ubitej zwierzyny, to nie jest myśliwy, tylko bydle i trzeba by takiego bydlaka wyrzucić z PZŁ.
Jeżeli przeżyję zacznę zbierać materiały do książki o Kole OGAR. Napiszę ją tylko wtedy, gdy będę miał swobodny dostęp do niezbędnych informacji o OGARZE (I część – fakty i historia Koła) oraz gdy Koleżanki i Koledzy wezmą czynny udział w części II (zdarzenia, opinie, informacje, fotografie z komentarzami, opowiadania – wszystko z podaniem nazwiska autorki, lub autora). W przeciwnym przypadku, z pewnym żalem, zrezygnuję ( mój mail – k.lesinski@draco.com.pl ).
Foto archiwum
PONIEWAŻ WCZEŚNIEJ ZAMIERZAŁEM W BALU UCZESTNICZYĆ, WIĘC KWOTĘ, KTÓRĄ BYM NA IMPREZĘ WYDAŁ PRZELEJĘ, DODATKOWO, NA RZECZ MARIOLKI.
Sulmin 2015.10.02
Informacja, apel, i moja gorąca prośba
Mariola Liszniańska, żona naszego Kolegi Jurka i mama Koleżanki Ani, od ponad 30. lat choruje na stwardnienie rozsiane. Pomimo tego urodziła i wychowała trójkę dzieci, była aktywna i pracowała do czasu, aż stopień ograniczenia sprawności ruchowej to uniemożliwił.
W marcu 2014 roku, podczas kontrolnego badania głowy rezonansem magnetycznym, wykryto u Mariolki raka mózgu – glejaka wielopostaciowego IV stopnia, najgorszego raka z możliwych.
W związku z tym w kwietniu Mariolka przeszła operację, a następnie leczenie chemią i radioterapią. Ponieważ pomimo tego guz odrósł zdecydowano się na kolejną operację, którą wykonano we wrześniu ubiegłego roku.
Jednocześnie lekarze stwierdzili, że ponieważ ten rodzaj raka jest chemio i radio oporny, nie ma możliwości dalszego leczenia środkami medycyny konwencjonalnej, i że rokują Mariolce 2÷3 miesiące życia.
Rodzina zdecydowała się na medycynę niekonwencjonalną, dzięki czemu Mariolka żyje już 4. krotnie dłużej, niż to przewidywali lekarze. Niestety miesięczny koszt kuracji wynosi 12 500 zł.
Ania, dla ratowania mamy robi wszystko, i jeszcze więcej. Zrezygnowała z życia osobistego, z atrakcyjnej i dobrze płatnej pracy, jest nieodłącznym cieniem swojej kochanej mamy.
Mariolka i Ania wierzą w cud, podtrzymajmy tę wiarę i dajmy im wiarę w Człowieka.
Niech każdy z nas da Mariolce, chociaż jeden dzień życia. Niech to będzie dar dla Mariolki, ale też dar, i życzenie, dla siebie. Tak, życzenie dla siebie.
Dane do przelewu na konto Ani Liszniańskiej
Numer rachunku: 55 1020 1912 0000 9602 0018 6981
ul. PIERWSZYCH OSADNIKÓW 45
84-210 CHOCZEWO
Tytuł przelewu: MARIOLA LISZNIAŃSKA
2015.10.03
***
Na prośbę Prezesa spowodowałem zmianę adresu w stopce listownika Koła. Ale na etapie gdy projektowałem listownik i stronę internetową Koła (to była długa droga, szczególnie projekt i realizacja strony) nie mieliśmy ani Złomu, ani Sztandaru. Uważam, że obecnie powinno się odznaczenia i Sztandar Koła na nich zamieścić.
2015.09.10
Co mnie najbardziej zaskoczyło na ostatnim WZ? – Adam Stencel. Długo borykałem się z problemem sygnalisty, aż „dorwałem” Adama Szamotulskiego, którego przyjęcie do Koła uwarunkowałem podjęciem się roli sygnalisty. Skierowałem Adama na kurs, kupiliśmy mu sygnałówkę i odetchnąłem, ale nie na długo, bo zacząłem myśleć o sygnalistach… trzech.
Rozmawiałem na ten temat z Karoliną Stencel, Pawłem Stormowskim i kilkoma innymi Kolegami. Wiem, że Paweł kupił sobie sygnałówkę i zaczyna grać. Gra Paweł i gra jego mała córeczka. To obiecujące.
Ale duet Adamów na WZ kompletnie mnie zaskoczył, i ogromnie ucieszył. Tradycyjnie, zasługę przypisuję Karolinie. Dziękuję Karolino.
Rozważ Karolu, czy szafę na broń, którą zakupiliśmy z Twojej inicjatywy, a decyzję podjąłem wbrew Kolegom, nie należałoby wprowadzić do regulaminu schroniska – jako obowiązek. Bo to nie tylko sprawa bezpieczeństwa, ale też zwolnienia Koła od odpowiedzialności.
2015.08.26
Prawdziwa dla mnie satysfakcja.
Po dwóch kadencjach pełnienia funkcji prezesa w KŁ OGAR (10 lat), nie licząc pełnionej funkcji w latach osiemdziesiątych, zdecydowałem się nie kandydować na kadencję następną. Decyzję podjąłem już wcześniej, bo po Walnym Zgromadzeniu w roku 2014. Potem na skutek namów Kolegów zacząłem się wahać, ale w końcu swoją decyzję podtrzymałem. Chociaż z sondażu, jaki mi przedstawiono wynikało, że wybory bym wygrał.
Poświęciłem Kołu dużo czasu, energii i zdrowia. Zaliczyłem nawet policyjny dołek. I nie żałuję tego, bo ostatecznie, mój wkład w rozwój Koła OGAR jest znaczący. I, co nie mniej ważne, poznałem wartość wielu Członków Koła. Teraz, z perspektywy czasu oceniam, że w niektórych sprawach zbyt szybko i zbyt emocjonalnie podejmowałem decyzje, i ulegałem opiniom innych, ale nigdy nie uległem presji. Przez pierwsze 7, a może nawet 8 lat nie różniliśmy się z Jurkiem co do tego, co dla Koła jest ważne, a co najważniejsze i zgodnie Koło budowaliśmy. Potem w tych ocenach zaczęliśmy się rozchodzić. Co skutkowało, między innymi, zaniechaniem kupna działek przy tartaku, zaniedbaniem elektryfikacji schroniska, nie przyłożeniem starań o poprawę stosunków z Nadleśnictwem, nie powołaniem Pocztu Sztandarowego Koła – pomimo, że znalazłem chętnych, i co należy podkreślić reprezentacyjnych kandydatów.
Ale w sumie, mariaż LESIŃSKI – LISZNIAŃSKI oceniam nieskromnie, jako bardzo korzystny dla Koła. Nie bez znaczenia w naszej pracy była przyjaźń. Jeszcze raz Jurek, za ten zgodny okres współpracy: DZIĘKUJĘ.
Mój przyjaciel Edek Wach, jako nowy Prezes (wybór słuszny), może dla Koła zrobić wiele, pod warunkiem, że zada sobie trud niemały, trud bycia prezesem, nie de nomine, ale de facto, i gdy postawi na młodzież oraz gdy zdoła zmarginalizować tych Kolegów, którzy dla swoich małych interesów będą chcieli działać na szkodę Koła..
Słuszność mojej “idei młodzieży” już potwierdza Drużyna Strzelecka i Sławek Dziewirz, którego udało mi się wypromować do Zarządu, szkoda, że Jurek Liszniański storpedował wniosek z Jarkiem Sobczakiem, że ze szkodą dla Koła nie mam żadnej wątpliwości.
Wierzę, że udało mi się w Jarka wpoić, iż właśnie on jest w stanie poprowadzić Drużynę Strzelecką OGARA na najwyższy stopień podium, będąc członkiem Zarządu łatwiej mu byłoby cel zrealizować. Szkoda. Chociaż można to jeszcze naprawić, na najbliższym WZ. Słusznym okazało się też to, że zobowiązałem Stażystów do udziału w treningach strzeleckich. Zainicjowałem regularne treningi strzeleckie, osobiście zakupiłem i dałem do grawerunku puchary na pierwsze zawody i tak już, mam nadzieję, zostanie. Permanentne treningi strzeleckie i co roku zawody strzeleckie w Kole OGAR. Jestem przekonany, że Jarek z Kolegami nie zawiedzie moich nadziei. Co ja mówię, oni muszą stanąć na podium, bo są mi tego winni.
Trzeba oczywiście przeznaczyć na strzelectwo niezbędne środki (na ten sezon w budżecie zabezpieczyłem 4 000 zł), a warto, bo ostatecznie nie od Łowczego zależy efektywność polowań (wpływy dla Koła), ale od umiejętności strzeleckich uczestników polowania. Każdy wysiłek Łowczego zmarnuje kiepski strzelec. Trzeba zarazić, a nawet zmusić Koleżanki i Kolegów do systematycznych treningów strzeleckich. Tak, jak Adama, moim zdaniem, zdopingowała Karolina.
Sławek Dziewirz robi teraz to, co nie udało mi się “wydusić” z Mirka Molskiego, niestety ani Zarząd, ani WZ (2014) w moich wysiłkach poprawy stanu mnie nie wsparli. Nawet namiętne tango, do którego Mirka zaprosiłem na balu OGARA, nic nie zmieniło. A ja naiwnie rokowałem sobie z tangiem duże nadzieje, i byłem pełen dobrej woli.
Na marginesie: – Nie byłoby Kolegi Dziewirza w Zarządzie gdybym, pomimo sprzeciwu dwóch Członków Zarządu, nie spowodował zaliczenie jego stażu (po statutowym okresie), żeby na WZ był członkiem Koła. Potencjał Sławka Dziewirza znalem tak, jak znam potencjał każdego byłego stażysty, ponieważ z każdym (poza Karoliną, Anią i Robertem, którzy mieli kompetentnych i najbliższych sobie opiekunów), praktycznie przez 2 lata stażu (zgodnie z uchwałą Zarządu) miałem bieżący, osobisty kontakt, i sprawowałem życzliwą nad nimi opiekę (poza opiekunami). Przez dwa lata, dwa lata, można człowieka poznać.
Byłoby szkoda, gdyby Zarząd wprowadzoną z mojej inicjatywy praktykę (2 lata) przestał respektować, lub po prostu Uchwałę Zarządu unieważnił. Bo sprawdzenie kandydata przed przyjęciem na staż, okazało się ze wszech miar słuszne i nie kwestionowali jej nawet Członkowie Koła, których dzieci tę drogę przechodzili.
Nie omyliłem się, jak dotąd, co do oceny przyjmowanych do Koła w okresie pełnienia przeze mnie funkcji prezesa (1986 – 1989, 2005 – 2015), pomimo, że wielu przyjętych budziło u niektórych Kolegów kontrowersje (jak piszę wyżej), które potem okazywały się mylnymi ocenami, albo – co gorsza – jakimiś osobistymi animozjami, które zresztą funkcjonują do dzisiaj. Dotyczy to negatywnej oceny przyjmowanych, zarówno stażystów jak członków PZŁ.
W pierwszej mojej kadencji (1986 – 1989) klasycznym tego przykładem był Kolega Jerzy Liszniański, przez wiele lat bezwzględnie eksploatowany w pracach gospodarczych Koła. Jurek ciężko pracował, a do Koła nie chciano go przyjąć – został przyjęty dopiero z mojej inicjatywy i długo mi to wypominano (sic!). Z nowszych przypadków negacji (ciągle robiono mi zarzuty) przyjętych do Koła to: Andrzej Matyjasik, Stanisław Kozyra, Krzysztof Kołodziejewski, Krzysztof Wysocki, Jakub Witkowski, a nawet rozbuchany (w sensie pozytywnym) Karol Kępa, który pełen inicjatywy aż prosi się o polecenie mu zadań. No i, że wspomnę jeszcze, stażysta Paweł Rozmarynowski, przyszły wielki polski archeolog. Dlaczego Paweł nie? Za kulturalny? Ciekawe, że negacja dotyczy głównie Kolegów związanych z obwodami 135 i 113.
Winnym czuję się wobec dwóch Kolegów: – Paweł Stormowski nie musiał powtarzać historii Jurka Liszniańskiego, co prawda naprawiłem błąd, ale zbyt późno, za bardzo polegałem na opinii innych, bo przecież Paweł przed przyjęciem do Koła był wzorem kandydata na myśliwego. Co się tyczy Cezarego Gójskiego (1989) to nie zaliczono mu stażu nie przeze mnie, ale jednak z mojej przyczyny. Pomimo, że brał udział w polowaniach zbiorowych, indywidualnych i w pracach gospodarczych. A ponadto ufundował Kołu wiele materiałów budowlanych przy budowie przybudówki naszego schroniska, na obwodzie 119. Np. te płyty na ścianach przybudówki, to Cezary Gójski. Z Cezarym to było tak, jak w anegdocie o dwóch żydowskich dorożkarzach.
Szczerze życzę Ci Edku sukcesów. Będę zaciskał kciuki. Dbaj o Koło.
|
|||||
Fot. T. Szurowski
2015.08.08