Pracownicy Katedry Technologii Materiałów Maszynowych i Spawalnictwa

mają przyjemność zaprosić
 
Kolegę Krzysztofa Lesińskiego
 
na tradycyjne, doroczne spotkanie towarzyskie spawalników, które odbędzie się 26.01.2008 (sobota!), godz. 17.00 w kawiarni Żabusia, przy ul. Gospody.
 
„Co za hałas, rwetes , huk:
ach, … to najjaśniejszy łuk!
Świeci, szumi, promieniuje
Spawalniczą Brać zwołuje…”
                              (T.Jankowski)
 
W imieniu pracowników
Andrzej Stolarski
Tadeusz Piątkowski
 

 

To było spotkanie specjalne, bo żegnano na nim odchodzącego na emeryturę Włodka, wieloletniego Kierownika  Katedry.  Ale najpierw Nowy, Kolega Łabanowski, żeby być przyjętym do środowiska, musiał wypić duszkiem pół litra piwa i zdać test. Pytania? takie dla naukowców, w rodzaju: “a jak się nazywa nasza katedra?” albo “a czy pamiętasz swoje drugie imię?” Profesor piwo wypił i zdał szczęśliwie  test. Dla Włodka, pisemne podziękowania od władz uczelni, ustne podziękowania i wyrazy uznania od Dziekana. Witek wręczył prezent od  pracowników, efektowny monogram wykonany z plateru. Potem sto  lat, sto lat, sto lat. A na ucho przyjaciela: “Teraz, kurwa, kupię sobie dom, w Grecji lub w Hiszpanii, i będę wypoczywał”

 

Tak, emerytura to wspaniała rzecz, stwierdzamy zgodnie z Włodkiem…. dokąd się pamięta własne nazwisko. Dziekan słucha i  cieszy się, chociaż ma jeszcze czas. Nowy szef próbuje przekonać zebranych, że nie będzie gorszy, od poprzedniego. Moja rada  Kolego, po prostu trzeba ich pokochać, proszę mi wierzyć, ja ich znam.

 

 
 

 
 
 
 

W ogóle słuchano mnie uważnie, ale czy zrozumiano, nie wiem. Młodej i średniej kadrze  wytykałem spolegliwość, a nawet serwilizm, i zalecałem bunt, czym wywołałem ogólną wesołość profesorów. Jakub mnie wspierał, podmiot moich  rozwazań    milczał  ponuro.  A ten mój palec, o ile pamietam to nie to, co myślicie. Chociaż patrząc na minę Włodka…

 

   
 

Andrzej, Wojciech, Witek, Tadek; kiedyś studenci, współpracownicy, członkowie Zespołu, doktoranci-od dawna przyjaciele. Robiliśmy wtedy interesujące rzeczy. To była dobra praca i piękna zabawa. Wspaniale, że pomimo sporadycznych kontaktów nasza przyjaźń przetrwała próbę czasu, w doskonałej formie. Andrzej Stolarski nas nie przekonał, ja z Dziekanem nie przekonałem Wojtka, ale z Włodkiem żeśmy się dogadali, co do naszych perspektyw. Stwierdziliśmy z Jakubem, że brakowało nam Jacka Walczaka. Dlaczego? po prostu go lubimy. Zdjęcia robił, jak zwykle niezwodny, Tadek Jankowski, umysł żywy, szerokie horyzonty, i jak zwykle w cieniu.    

 

 

                                                                                                                                                KJL/05’2008