Rzeźbiarz kociewski
Michałowi O. L.
Artysta sakralny
z Czarnej Wody
rzeźbiarz ludowy
drewnem do serc ludzkich
przemawia
i farbą
w rękach spokojnie obracane
martwe kłody ożywają
gdy rozpalone oczy
dostrzegają życie
jakie z nich dłonie
artysty wyciosają
lipa olcha dąb brzoza
które kiedyś zielenią
cieszyły latami
i życiem
a potem umarły …..
ponownie wzruszają
świątków postaciami
natchniony nie dłutem rzeźbi
a nostalgią
i stawia na półkach pracowni
rzeźbione oblicza
cierpienia i miłości
narodzin i śmierci
czy rzeźbiąc natchniony
frasobliwe świątki wie
jak bliski jest prawdy
KJL/10’1999
KJL’10’2008
Michał zaczął malować, powiedziałem mu żeby rzucił dłuto i wziął się za pędzel
Dalsze prace Michała. Akt z ostatniego wiersza Michał mi podarował
KJL’2010.10.10
KJL’2011.10.10
Napisałem Michałowi notkę
Kiedyś, gdy przyjeżdżałem, co tydzień do mojej Lorbasówki w Wojtalu lubiłem po drodze wpaść do Michała, żeby sprawdzić, ile kolorowego świata przybyło w jego pracowni. I zawsze pod ścianami, na półkach i na ścianach znajdowałem coś nowego. Potem Michał robił kawę, ja siadałem przy kominku, a Michał za kominkiem rzeźbił. Czasem tylko odrywał się od pracy, gdy szukał argumentu, żeby mnie przekonać do swoich racji w dyskusji o filozofii czyli o Ludziach, o Bogu, o Kosmosie, Świadomości i o Sensie.
Zawsze podziwiałem Go, jak nie przestając mówić, brał surową bryłę w dłonie, obracając ją uważnie wpatrywał się w nią, jakby szukał duszy lub serca w drewnie.
Dużo czasu potrzebowałem, żeby uświadomić sobie, że Michał nie szuka, ani duszy, ani serca w drewnie, on szuka odpowiedniego miejsca, w którym mógłby umieścić kawałek swojego serca lub swojej duszy, żeby rzeźbę ożywić radością, miłością, cierpieniem.
Żal mi tego miejsca za kominkiem, gdzie na stole, wśród wiórów, zawsze walały się dłuta i książki. Brak mi Michała pochylonego nad stołem z dłutem i młotkiem w rękach. Teraz w tym miejscu stoi bar, przy który czasem zamawiam pierogi i piwo.
Dalsze próby Michała
Najnowsze komentarze