Już po raz ósmy z inicjatywy Gminy Czersk oraz Sołectwa Odry zorganizowano, z roku na rok rozrastający się, festyn pstrąga, wykraczający coraz bardziej poza ramy imprezy lokalnej społeczności. To już nie jest święto tylko Gminy Czersk.
Cała impreza odbywała się pod troskliwym okiem Burmistrza Marka Jankowskiego, Jego żony Hanny, Zastępcy Burmistrza Jana Gliszczyńskiego (to bratnia mi dusza), Przewodniczącego Rady Gminy Krzysztofa Sękielewskiego oraz Sołtysa Zbyszka Wojtali – z boku czuwała żona, Krystyna. Szkoda, że nie było Sekretarza Gminy, Przemysława Bieska, którego sobie bardzo cenię.  

       Goście pewnie nawet nie zauważyli, że zgodnie z zaproszeniem bawią się na ubiegłorocznym festynie.
W tym roku wziąłem na siebie miły obowiązek goszczenia w Lorbasówce motocyklistów – Jakuba z kolegami – których zaproszono do udziału w festynie. Cudownie było patrzeć na szczęśliwe dzieci wożone na kolorowych maszynach, i na zdziwione mamy…., że za darmo. Każdy z motocyklistów, wożąc dzieci, przejechał ok. 40 km. Potem chłopcy bawili się u mnie, w Lorbasówce, do godziny piątej rano. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dzieci, rodzice, goście, motocykliści, Burmistrz z żoną, Zastępca Burmistrza, maszyna Heńka, Sołtys, Jego żona, moja żona, Jakuba Pisia, Ebertowscy, Kazik Jaremczak wicemistrz Europy w judo, Mona Lisa. Spotkałem też Teresę Grubczak. Teresę, która swoją mądrością, od lat, dzieli się z sosnami Borów Tucholskich. I Michała Trzyńskiego – na zdjęciu pokazuje coś Jakubowi z małą damą na motocyklu – z pustymi rękoma. Na ogół trzyma w nich swoje wielkie serce.  Galerię motocyklistów otwiera Edek Wardyn i Jego fanki – w złocistym kasku strażaka, zamyka Sołtys.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Potem…. w Lorbasówce. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę miał okazję gościć jeszcze raz tylu przyjaciół Jakuba, motocyklistów. Jeżeli Gmina ich zaprosi, oczywiście.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

I na koniec – wybaczcie, muszę – Wojtal. W Wojtalu jestem już 30 lat – tak, tak, od 1978 roku –  wrosłem weń i mam tutaj wspaniałych przyjaciół. Byłem świadkiem wielu narodzin oraz wielu odejść, uczestniczyłem w wielu radościach i w wielu smutkach, tutaj nauczyłem się też pokory. I za to Wojtalowi dziękuję.

                                                                                                            KJL/08’2008
19 zdjęć dzięki uprzejmości Pani Katarzyny Bernady.