Czesław Kuba Jakubczyk, himalaista, uczestnik 50. wypraw wysokogórskich, dziennikarz, trener judo I kl.-3 dan, instruktor ju-jitsu, narciarstwa, alpinizmu, pływania – ratownik WOPR, żeglarstwa – kpt. jachtowy. Jego zainteresowania to: sporty ekstremalne, żeglarstwo, windsurfing, nurkowanie, spadochroniarstwo, alpinizm, narciarstwo, socjologia, politologia, psychologia, kultury Wschodu. Jego języki: angielski, hiszpański, rosyjski, węgierski. Jednym słowem człowiek rozbuchany intelektualnie i emocjonalnie.
          Gdybym miał scharakteryzować  Kubę jednym zdaniem, to powiedziałbym: „Mógłbym czasem Kubę zamordować, zamordować i trzasnąć zezwłokiem o ziemię, ale oddałbym, bez najmniejszej obawy, moje życie w jego ręce. Taki jest właśnie mój przyjaciel Kuba.

         Sądziłem, że na spotkaniu będzie więcej naszych wspólnych przyjaciół z tatami, a szczególnie liczyłem na Rysia Zieniawę i Kazika Jaremczaka. Oni jednak pewnie nadal tkwią, niestety, w manierze wzajemnej niechęci, i gubią się w poczuciu własnej wartości. Szkoda, i dziwne, że nie spostrzegają czasu.

          Na marginesie, Ewa Bałon, Sołtys Sulmina, to twarda kobieta, jeżeli udało się Jej zdyscyplinować Kubę, i mnie.

    zdjecie    
zdjecie zdjecie zdjecie zdjecie zdjecie

zdjecie

zdjecie zdjecie zdjecie zdjecie



         Zdjęcia Steni Najsarek, zaproszenie i plakat zaprojektował i wykonał niezawodny Artur Lewandowski.
Niżej tekst Stefanii Najsarek z Wiadomości.24.pl.

Stefania Najsarek

Kuba Jakubczyk: Stojąc na górze czuje się boskość

2009-12-10 16:26, aktualizacja: 2009-12-14 16:20:26


Do przesiąkniętej tradycjonalizmem gminy Żukowo, powiew szerokiego świata wniosło spotkanie w Sulminie z Czesławem Kubą Jakubczykiem, himalaistą, dziennikarzem, a na co dzień wykładowcą Uniwersytetu Gdańskiego.

     
       Było to spotkanie z nietuzinkowym człowiekiem, jak mówił o nim prowadzący spotkanie K.J. Lesiński, człowiekiem rozbuchanym intelektualnie i emocjonalnie, himalaistą, uczestnikiem 50 wypraw wysokogórskich, dziennikarzem, trenerem judo I klasy – 3 dan, instruktorem ju-jitsu, instruktorem narciarstwa, alpinizmu, pływania, ratownikiem WOPR, żeglarzem jachtowym. Jakubczyk uprawia też sporty ekstremalne, windsurfing, nurkowanie, spadochroniarstwo; fascynuje się kulturą Wschodu. Znajomość czterech języków obcych, w tym angielskiego i hiszpańskiego, ułatwia mu swobodne poruszanie się po świecie, a warto dodać, że odwiedził wszystkie kontynenty.
       Kuba Jakubczyk na spotkaniu w Sulminie zdecydował się opowiedzieć o wyprawach wysokogórskich, którym poświęcił trzy lata swojego życia. Jest zdobywcą sześciu z siedmiu szczytów Korony Ziemi, do których zalicza się w Ameryce Południowej Aconcagua 6.960 metrów nad poziomem morza, w Ameryce Północnej Mont Mc Kinley 6.195 m., w Afryce Kilimandżaro 5.895 m., w Europie Mont Blanc 4.807 m. i Elbrus 5.642 m., w Australii Góra Kościuszki 2.230 m., w Oceanii Punca Jaya 4.884 i położony w Antarktydzie Zachodniej w Górach Ellswortha Masyw Vinsona 4.897 m.
      Każda z takich wypraw wymaga perfekcyjnego przygotowania pod względem logistycznym i pod kątem doboru uczestników, a jej koszty ponoszą wspomagani przez sponsorów podróżnicy. Wreszcie, kiedy już stoją u progu wielkiej góry, nadchodzi czas próby, podczas której uczestnicy mobilizują swoje organizmy do ciężkiej walki z broniącą swych tajemnic przyrodą.
     
Zmagania te, obejrzeliśmy na filmie nakręconym przez jednego z uczestników wyprawy na Masyw Vinsona w 1998 roku. Oprócz Kuby Jakubczyka, brał w niej udział również polarnik Marek Kamiński. Antarktyda jest najzimniejszym miejscem na ziemi, najbardziej wietrznym, suchym kontynentem i tylko nieznane zwyczajnym ludziom pragnienie mogło skłonić do trudu pokonania góry w tak ekstremalnych warunkach. Zobaczyliśmy mozolną wspinaczkę, odpoczynek w namiotach, spożywanie posiłków, toaletę codzienną – w nader ograniczonym zakresie, bowiem pozyskiwana ze śniegu woda jest tam bardzo cennym dobrem.
     Zakładając kolejne obozy, pną się coraz wyżej. Rozrzedzone powietrze zmusza do coraz większego wysiłku. Niektóre osoby odczuwają symptomy choroby wysokościowej, zdarzają się omdlenia, wymioty. Z przemrożeniami, o twarzach pokrytych szronem i soplami lodu zdobywają szczyt. Aż wreszcie przychodzi kolej na pamiątkowe zdjęcia, składanie podpisów na liście, która umieszczona w puszce i schowana w skalnym załomie pozostaje świadectwem osiągnięcia celu wyprawy.
      Kuba Jakubczyk zapytany co się wtedy czuje, odpowiedział: – W takim miejscu czuje się boskość, ręce same modlitewnie składają się nawet ateistom. Tam, widzisz twarz swojego Boga, masz go w sobie.
      Jedną z uczestniczących w spotkaniu osób interesował proces trawienia przyjmowanego przez podróżników pożywienia. Gość odpowiadał więc, jak w tak surowych warunkach klimatycznych radzą sobie z defekacją. Jakubczyk objaśnił, że warunkach wysokościowych metabolizm przebiega dużo wolniej. Dlatego konieczność taka zachodzi na ogół raz w tygodniu, a większość płynów z organizmu uwalnia się poprzez parowanie. Równocześnie zastrzegł, że w górach obowiązuje surowy reżim sanitarny, dlatego nieczystości nie pozostawia się, a transportuje na dół.
       Niebezpieczne, związane z dużym ryzykiem wyprawy, dla wielu himalaistów okazały się drogą bez powrotu, np. Wanda Rutkiewicz, Jerzy Kukuczka, czy operator Stanisław Latałło.
        – Czy znalazłeś się kiedyś w jakiejś szczególnie trudnej sytuacji – pytał prowadzący spotkanie.- Tak, zdarzyło się. Kiedyś z młodym kolegą cudem uniknęliśmy śmierci – mówił Kuba Jakubczyk. – W niesprzyjających warunkach pogodowych schodziliśmy z góry, gdy nagle droga zanikła. Błądziliśmy trzy dni bez jedzenia i wody. Pogodzeni z losem, bezsilnie leżąc, zapadliśmy już w odrętwienie. Nagle, towarzysz mój gwałtownie poderwał się pociągając mnie za sobą. Spadliśmy 300 m w dół, a znalazłszy się tam, oprócz dotkliwego bólu spowodowanego obijaniem się o skały, poczuliśmy zapach wody. Pokrzepieni nią, przedzierając się przez kamienie, zeszliśmy na dół – powróciliśmy do świata żywych. Trudno wytłumaczyć impuls kolegi – uratował nam życie.
         W 2008 roku Kuba Jakubczyk podjął niezwykłe wyzwanie. Wraz z kilkorgiem studentów z Adventure Clubu przy Uniwersytecie Gdańskim zorganizował wyprawę na afrykańską górę Kilimandżaro. Niezwykłe dlatego, że wśród uczestników wyprawy znalazł się niewidomy student Paweł. Dzięki dokumentacji filmowej, śledziliśmy kolejne etapy pokonywania przez podróżników liczącej niemal 6 000 m góry. Szli jedną z trudniejszych tras. Paweł, trzymając kolegę – przewodnika za rękę, pod dyktando postępującej za nim osoby, stawiał stopy w określonych przez nią miejscach, co umożliwiało bezpieczne przemieszczanie się. Poruszanie się w tak trudnym terenie, nawet od osób pełnosprawnych wymaga odwagi, wytrzymałości fizycznej i psychicznej; dlatego Paweł spotykał się z wyrazami uznania i podziwu od spotykanych na trasie uczestników innych wypraw. Towarzyszący wyprawie miejscowi tragarze w przerwach między etapami na jego cześć tańczyli i śpiewali pieśni pochwalne. Paweł w pełni zasłużył na te hołdy, bowiem podczas wędrówki przeżywając chwile słabości, zwątpienia – nie poddał się; a chwile szczęścia, jakie przeżył wstępując na szczyt Uhuru nagrodziły wszelkie poniesione trudy. Wprowadzając niewidomego na Kilimandżaro, Kuba Jakubczyk złotymi zgłoskami wpisał się do historii wypraw wysokogórskich, bowiem Paweł, jest drugą niewidomą osobą na świecie, która zdobyła jeden ze szczytów Korony Ziemi.
        Czas spotkania nieubłaganie kurczył się. Z tego też powodu prowadzący spotkanie K.J. Lesiński przywołując kolejną pasję Gościa – judo, zdołał jedynie skłonić go do wyznania krótkiej filozofii tego sportu. -Judo – mówił Kuba Jakubczyk – to imperatyw ciągłego doskonalenia się; nie tylko ciała, ale i umysłu. Judo, to nie tylko sport, ale dla wielu też religia. Pod jego wpływem, ludzie przewartościowują swoje życie. Znam – mówił – przykłady wykreowania nowych pozytywnych postaw u ludzi niemal z marginesu społecznego.
       Szczerymi wyrazami podziękowania, z nadzieją na kolejne spotkanie, Gościa pożegnano.
     
       Podziękowania należą się także organizatorom spotkania: sołtysowi – Ewie Bałon i prowadzącemu Krzysztofowi J. Lesińskiemu.

2009.11.30