Mój przyjaciel, Wojciech nie zapomina o swoim niezwykłym ojcu. Nie zapomniał też o mnie przysyłając mi nowe wydanie „Deliberacji”. Pamiętam przed laty, gdy dostałem od Wojtka wcześniejsze wydanie myśli Zdzisława Kałędkiewicza, zacząłem zaznaczać strony z myślami mi bliskimi i… szybko zrezygnowałem, bo przecież nie było sensu zaznaczać prawie każdej strony.

 

zdjecie zdjecie

zdjecie

 

  

   Zdzisław Kałędkiewicz urodził się w 1913 roku w Częstochowie.
   W latach młodości wrażenia z obserwacji przyrody i krajobrazów Jury Krakowsko-Częstochowskiej z romantycznymi ruinami zamków oraz klasztor Jasnogórski ze swoimi skarbami kultury wywarły znaczący wpływ na przyszłego malarza.
   Nie umiejąc znaleźć się w szarym, zbiurokratyzowanym świecie, dzięki samokształceniu, zdolnościom i pasji malarskiej, w 1937 roku został studentem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
   Po wybuchu II wojny światowej, jeszcze blisko rok studiował na Politechnice Lwowskiej, potem powrócił do Częstochowy gdzie kontynuował swoją pasję malarską.
   Po zakończeniu wojny, już jako dojrzały malarz przenosi się wraz z żona Ireną, do znanej mu z opisów Alexandra Humboldta -Oliwy.
  W Trójmieście organizuje i uczestniczy w pierwszych wystawach malarstwa: w 1945 roku w Gdyni i w 1946 roku na Politechnice Gdańskiej, otrzymując prestiżowe wyróżnienia.
   Zostaje zaangażowany jako wykładowca rysunku i malarstwa na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej, zaś później w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku i Państwowym Liceum Technik Plastycznych w Orłowie gdzie pracował do emerytury nauczycielskiej, wychowując pokolenia malarzy, grafików i architektów.
   Prawie do końca życia nie zaprzestaje pracy malarskiej i publicystycznej. Korzysta z każdej możliwości odbycia wycieczek pieszych, rowerowych, samochodowych i żeglarskich na których podziwia przyrodę i czerpie inspirację do swojej pracy.
Jego obrazy znajdują się w wielu zbiorach i Muzeach krajowych oraz zagranicznych, a jego publikacje o sztuce i życiu ukazują się prasie i wydawnictwach przez cały okres twórczości.
   Otrzymuje wiele honorowych nagród i wyróżnień, a w 1999 roku u schyłku swojej twórczości zostaje laureatem Medalu Księcia Mściwoja II nadanym mu przez Kapitułę Medalu i Radę Miasta Gdańska.
  Z okazji 90-tych urodzin zostaje zorganizowana jubileuszowa wystawa malarstwa w Hotelu „Rezydent" w Sopocie podczas której Marszałek Senatu Rzeczpospolitej Polskiej wręczył mu osobisty adres, który niech będzie uzupełnieniem tego tekstu.
   Zdzisław Kałędkiewicz zmarł w marcu 2005 roku.

  

   Wydane obecnie „Deliberacje" z lat 1987-88 przeznaczone głównie dla Rodziny i Przyjaciół, wzbogacone zostało kilkoma załącznikami i zdjęciami.

Wojciech Kałędkiewicz.


    „Paradoksy i deliberacje" to pasjonująca lektura. Autor, znany malarz i pedagog, fraszkopisarz i aforysta, dzieli się z czytelnikiem znaczną częścią pisarskiego dorobku. Nie jest to jedynie zbiór mniej lub bardziej udanych błyskotliwych aforyzmów. Tu mamy do czynienia z czymś znacznie głębszym i naturalniej szym w zamyśle — całość bowiem układa się w sumę prawd o człowieku, jego życiu, sztuce, zagadnieniach metafizycznych. „Paradoksy i deliberacje" to twierdzenia i rozważania zaskakujące swą przewrotnością i trafnością.
   Jak pisze p. Kałędkiewicz: „Paradoks chroni myśl przed rutyną myślenia" — wydaje mi się, że w naszych czasach przyda się czytelnikowi taka potężna dawka intelektualnych przeżyć, przygody jednego człowieka myślącego.

(Wybrane z recenzji Krzysztofa Lisowskiego dla "Wydawnictwa Literackiego" w Krakowie).


   Od bardzo wielu lat, właściwie od zawsze, Kałędkiewicz prowadzi coś w rodzaju dziennika intymnego intelektualisty. Intelektualisty, który jest artystą. I który – to ważne – myślenie i tworzenie traktuje jako nierozerwalną całość. Choć wie przecież, iż są to dyspozycje bardzo różne. Mądrość i wrażliwość nie zawsze idą w parze.
   Te notatki, przepisane przez żonę Karolinę, to blisko pięćdziesiąt grubych skoroszytów, tysiące stron. Aforyzmy, rozważania o sztuce, notatki z wystaw i muzeów, wspomnienia o artystach, zapiski osobiste. Nie tyle przebiegów życiowych – ile olśnień i rozczarowań.
   Przeważają aforyzmy, w dziesiątkach wersji. Ale są też -dążące do aforystycznej zwięzłości – komentarze do aktualnych wydarzeń. Rozważania kosmologiczne, małe traktaty etyczne i ontologiczne. Rozważania o malarstwie i teatrze, klasyce i awangardzie. O człowieku i Bogu, a raczej Bogu-człowieku i człowieku-Bogu.

(z posłowia Andrzeja K. Waśkiewicza do wydania „777 aforyzmów" z 1998 r.)
 

2017.01.23


Witaj jeszcze raz.
   Na zdjęciu tato po sztormie na "Korsarzu", podobny do apostoła śpiącego pod
Górą Oliwną.
  Wybacz, nie mogłem się powstrzymać przed komentarzem:
  Jacht "Korsarz" zwodowany w 1934 r dla Polskiego Klubu Morskiego w Gdańsku zrzeszającego głównie polskich studentów przedwojennej Politechniki Gdańskiej.
   W 1936 r. pod kapitanem Tadeuszem Prechitko w regatach, z okazji olimpiady w Berlinie, na trasie Sopot – Kiel zdobył pierwsze miejsce i puchar, który wręczył mu Goering.
   Dzięki mojemu wujowi, który zmarł parę lat temu w wieku 97 lat, jako chyba ostatni z żyjących przedwojennych absolwentów THD, wszedłem do tego klubu i pływałem również pod komendą T.Prechitki.
   W 1972 r. z okazji Olimpiady w Monachium, odbyły się również regaty na tej trasie. Korsarz popłyną pod tym samym kapitanem i ja również. Niemcy pamiętali historię z 1936 roku i byliśmy podejmowani bardzo uroczyście. Załączyłem parę zdjęć tego pięknego jachtu.
   Na innym, ulubionym zdjęciu, jest nasz jacht Ares, który sam zbudowałem z siatkobetonu (w końcu jestem specjalistą od betonu i kapitanem jachtowym) z rodzinną załogą.
   Załączyłem jeszcze zdjęcie ze spaceru z przedwojennym przyjacielem ojca, też malarzem i historykiem sztuki, ale dalsze komentarze wymagają wspólnego posiedzenia przy kielichu.
   Jeszcze raz pozdrawiam.

Wojtek (2017.01.27)

 

   Co do kielicha, zapraszam Cię Wojtek z rodziną, przyjaciółmi, psami i kotami na moją ZWYŻKĘ, bo tam dużo miejsca, a  i trunków wszelakich dostatek, wystarczy do przedyskutowania twórczości Ojca, i jachtów (KJL).

 

 

JACHTY

 

zdjecie zdjecie zdjecie zdjecie zdjecie
zdjecie zdjecie zdjecie

 

 

 

 OBRAZY ZDZISŁAWA KAŁĘDKIEWICZA (OLEJ)

 

 

zdjecie zdjecie zdjecie zdjecie zdjecie
zdjecie zdjecie

 

  1. KLIF, 1972, 135×100, ze zb. pr.
  2. NAWRÓCENIE SZAWŁA, 1984, 145×120, ze zb. pr.
  3. PEJZAŻ OLIWSKI, 1996, 105×80, ze zb. pr.
  4. PEJZAŻ Z GDAŃSKA, 1983, 120X90, ze zb. pr.
  5. PEJZAŻ Z ORŁOWA, 1969, 120X90, ze zb. Muzeum Okręgowego
  6. PORWANIE EUROPY II, 1986, 144×130, ze zb. pr.
  7. ZDJĘCIE Z KRZYŻA, 1988, 105X120, ze zb. pr.

 

 2017.01.29

 

Z MOJEJ BIBLIOTEKI

 

 

zdjecie

 

 W sztywnej okładce, na pięknym papierze, format kieszonkowy (10×15), z licznymi rysunkami autora – Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Sztuki, 1998. Urocza książeczka

   Czy werset: "I stworzył Bóg człowieka na obraz i podobieństwo swoje" – nie przejmuje was grozą?

   Ofiara Judasza, który musiał zdradzić, jest równa ofierze Chrystusa, który musiał umrzeć na krzyżu.

   Nie jest łatwe dotrzymać sobie samemu towarzystwa przez całe życie.

   Jeśli kładziesz się do łóżka z książką, a nie – jak kiedyś – z kobietą, nie znaczy to wcale, że zmądrzałeś.

   Czyż nie jest dowodem żydowskiego spisku przeciw Narodowi Polskiemu dwoje znanych agentów: Jezus i Matka Boska?

   Bóg jest wszędzie – bywa nawet w kościołach.

   Tyle Boga, ile człowieka.

   Żadne wzloty jej ducha nie wzniosły mnie tak wysoko jak jej krągłe pośladki.

 

 

zdjecie

 

 

   To z tej książeczki.

   Zdzisław Kałędkiewicz, jako człowiek mądry, miał zapewne wielu przyjaciół i nie mniej… wrogów. Żałuję, że nie miałem okazji go poznać.

 

2017.01.31